Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
DomekletniskowyOrłowskichwŻuradzieLeśnej
znajdowałsięprawietrzykilometryodinnych
zabudowań,wsamymlesie.Robertijegoteściowa
dostaligowtestamencieodnieżyjącejZofiiFlorek,
pacjentkiOrłowskiego,aklientkiikoleżankiWisławy
Sawickiej.Kiedyprzyjechalitamporazpierwszy,była
torudera,aleRobertzrobiłzniejprawdziwecacuszko.
Terazdomprezentowałsięznakomicie.Wśrodkulasu,
wodosobnieniu,alezewszystkimicywilizacyjnymi
wygodami,stałsiędoskonałymmiejscem
nawypoczynek.Ciszaispokój.Zdalaodmiejskiego
hałasu,smoguizaduchu.Zamiasttegoćwierkanie
ptaków,cykanieświerszczyimiłedlauchabzyczenie
leśnychowadów.Imonotonnyszumstrumyka
przepływającegotużobokdomu.Samekojąceodgłosy
natury,takodmienneodmiejskiegoharmideru.Tutaj,
wśródsoseniświerków,człowiekwspanialeodpoczywał,
regenerujączmęczonyorganizm.
Dwomasamochodamizajechalileśnymtraktempod
posesjęOrłowskich.Robertotworzyłpilotembramę,
bymogliwjechaćnaterenparceli.
Mężczyźniwnieślibagażedopokojówiodrazusię
ulotnili,zostawiająckobietomrozpakowywaniewalizek.
Tojaterazszybkoodświeżępokoje.Odkurzędywany
izmyjępodłogizaproponowałaIza.
Odtamtejferalnejkolacjistałasięidealną
szesnastolatką.Grzeczną,układnąizawszechętną
dopomocy.Starałasiębardzo,byudobruchaćojca,który
nadalzachowywałsięwstosunkudoniejdośćchłodno.
TaktojużbyłozRobertemOrłowskim.Potrafiłbyć
wyrozumiałyiczęstopozwalałnaspoufalaniesię,alenie
możnabyłoprzekroczyćpewnejgranicy.ustalałsam
iczasamitrudnobyłoinnymwyczuć,gdziesięona
znajduje.
Nietrzebasprzątać,wystarczyprzewietrzyćpokoje.