Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Grzegorzpowiedziałdoplecówżony,którezamoment
znowuzniknęływdrugimpokoju.Gdyusłyszałdzwonek
dodrzwi,cichozaklął.Wytarłdłoniewfartuchiposzedł
otworzyć.
–Dzieńdobry.–Wprogustaładrobnablondynka
wdługim,grafitowympłaszczu.–Przyniosłampapierydla
paniKingi.–Uśmiechnęłasięiwręczyłamężczyźniebiałą
teczkę.
–Dziękuję.–Odwzajemniłuśmiech.Niezdążył
powiedziećnicwięcej,bozaplecamikobietypojawiłysię
jegodzieciorazrodziceKingi.Stażystkauśmiechnęłasię
jeszczerazizniknęła.Dodomunatomiastwpadły
najmłodszepociechy,LenaiBartek,piszcząc
iopowiadającowielkiejzaspieprzysklepiezchoinkami.
Grzegorzpomógłsięrozebraćdzieciomwyglądającymjak
przemarznięciEskimosiiwróciłdokuchni.
–GdzieKinga?–zapytałaHelena,wieszająckożuch
nawieszaku.
–Wisinatelefonie,jakzwykle–rzuciłzniechęciązięć
iwłożyłrybędopiekarnika.
–Jagódkapisała,żeprzyjdziepóźniej.Coś
jązatrzymałonauczelni.
–Tounichrodzinne.Pracanapierwszymmiejscu
–wspomniałnibymimochodemiskupiłsięnaswoich
obowiązkach,potobyzagodzinęwszyscymogliusiąść
dowigilijnejwieczerzy.
GdyZenonzmłodszymiwnukamiubrałchoinkę,
otulonydotądprzyjemnymmrokiemsalonrozświetliłsię