Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dzisiejszegodniasprowadzićAlbertynędodomu.Przykromyśleć,
żepaniBontempsijejmążsąludźmibezczci,posługującymisięswą
siostrzenicą,żebywyłudzaćodemniepieniądze.Aletrudno.Nawet
gdybymmusiałoddaćimpołowęmegomajątku,bymiećAlbertynę
usiebiedziświeczór,resztawystarczynaprzyjemneżyciedlanas
obojga.Ijednocześniezastanawiałemsię,czyzdążęzamówićrano
jachtirolls-royce’a,którychsobieżyczyła;przestałemsięjużwahać
inawetniemyślałem,żetenpodarunekmógłmisięprzedtem
wydawaćniezbytrozsądny.JeżelipoparciezestronypaniBontemps
nieprzeważyszali,jeżeliAlbertynanieposłuchaciotkiijakowarunek
powrotupostawiżądanie,bymjejodtąddałcałkowitąswobodę–niech
tam!jakkolwiekmitobędzieprzykre,zgodzęsię;będziewychodziła
sama,kiedysięjejspodoba;trzebaumiećponosićofiary,choćby
niezmierniebolesne,dlasprawy,naktórejnamnajbardziejzależy,
aktórąjest–wbrewtemu,cojeszczerankiemsądziłemnapodstawie
mychprecyzyjnychiabsurdalnychrozważań–obecnośćAlbertyny
wtymdomu.Czyzresztąmogętwierdzić,żepozostawieniejej
swobodybyłobydlamnierzeczątakbolesną?Skłamałbym,gdybym
topowiedział.Nierazjużmiałemuczucie,żepozwalając,aby
grzeszyłazdalaodemnie,cierpiałemchybamniejniżodowego
smutku,którymnieopadał,gdywidziałem,jaksięnudzizemną,
umnie.Zapewne,gdybyzażądałapozwolenianaudaniesięgdzieś,
wpierwszejchwilizgoda,zwłaszczawobecmyślioprzygotowanych
orgiach,byłabydlamnieczymśstrasznym.Alepowiedziećjej:weź
naszjachtalbowsiądźdopociąguispędźmiesiącwjakimśkraju,
któregonieznamigdzieniebędęwiedział,corobisz–taperspektywa
nierazmnienęciładziękimyśli,żerobiącporównanianaodległość,
Albertynabędziemniewolałaiwróciwszy,poczujesięszczęśliwa.
Pozatymonateżbezwątpieniategochce;niewymagacałkowitej
swobody,którązresztą,ofiarowującjejcoraztoinnerozrywki,
zdołałbymstopniowotrochęograniczyć.Tak,Albertynachciała,