Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sukienkamiżeńskiejczęściuczniówwświetlicy,nieinteresujemnie
bardziejniżmiejscapocegłachwścianie,treningilubfakt,żeznów
dostrzegamnasobiekilkablondwłosków.Nieinteresujemnieto,ale
teżnienapawaodraząwodróżnieniuodniektórychsłów.„Płowy”,
mówiMatlanablond.Słowem:niechcieliśmy,żebykurtkipobrudziły
sięnamodściany,staliśmywyprężenijakstruny.Mimotokażdyznas
dostałwpisdodzienniczka.„Państwasynrzucałcegłą”.
Mogłemiśćnatrening,jeślimiałemodrobionezadaniedomowe.
„NapisaćnapisałeśpowiedziałapaniIcaalezbłędami.Inieznasz
nawetWiteziaJánosa.Mamacipotempomoże”,dodaławkońcu
ipozwoliławyjść.PaniIcaniepodejrzewała,żemamynienazywam
mamą,iżetakompletnienierozumiematmy.Jeślijednakpoproszę,
przeczytalekturyobowiązkoweizrobiznichnotatki.Tylkowierszy
niemożesięzamnienauczyć.Kapturnagłowę.Tośmieszne,
żeludziemówiąnaakordeon„harmonia”,azkoleikoledzyzklasy
śmiejąsię,kiedynazywamping-pong„tenisemstołowym”.Worek
sportowynaramię.„Cześćwszystkim”.Zdwudziestuczterechosób
odpowiedziałymitylkotrzy.Jechałemtramwajem.Napróżnosię
wyciągałem,uchwytwciążbyłzawysoko.takiedni,żemisię
udaje.Nietymrazem.Byłtłum,worekspadłbymi,gdybymnie
założyłgonaramięniczymlistonosztorbę.Jakiśmężczyznawsadził
prawąrękęwkieszeń,trzymałsięlewą.Rozmyślałemwłaśnie,czynie
będziegoboleć,kiedyrozepniepasekodzegarka.Kilkawłoskówsię
tamzaczepiło.Odwróciłdłońwsadzonąwkieszeńigładziłniąstojącą
przednimdziewczynępopupie.Towcalenieon,tylkoonasię
wkurzyła,kiedydostrzegła,żeichobserwuję.Aleinniteżtowidzieli.
Iteżbylinamnieźli.Wysiadłem,przeskoczyłemjedenstopień,choć
zpowodukostkiniepowinienemtegorobić.
Znówmżyło.Bluzamiprzemokławkońcuniejestodtego,żeby
chronićprzeddeszczem.Kapturmasznurek,którymógłbymzawiązać,
alenigdytegonierobię.Kumpelteżtaksięnosi,uzgodniliśmyto.