Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jasne.Właśniepołożyłamdzieciakispaćichwyciłam
komórkę,atyakuratzadzwoniłaśroześmiałasię.
Miałaniesamowiciemiłygłos.Przedszkolakizawsze
uwielbiały,gdyczytałaimbajki,bopotrafiłatorobićjak
niktinny.
Odjutraniebędziemniewpracyprzezdłuższyokres
zaczęłam.Chciałampowiedziećjejociążysama,zanim
dowiedziałabysięoddyrektorki.
Dlaczego?Cosięstało?
Jejniepokójrozczuliłmniedogranicmożliwości.
Jestemwciąży.Dziśbyłamulekarzaidał
mipotwierdzenieodpowiedziałamiinstynktownie
położyłamdłońnapodbrzuszu.Totamznajdowałosię
mojemaleństwo.
Omatko!Tocudownawiadomość!Zcałegoserca
cigratuluję!Którytotydzień?
RozentuzjazmowanytonWerysprawił,
żeuśmiechnęłamsiępomimosmutku.Częstobyłamoim
pocieszeniem,nawetjeśliniezdawałasobieztego
sprawy.
Dopieropoczątek.Szósty.Naszczęściepóki
cowszystkojestdobrze,serduszkobijeogłosiłam,
przywołującwpamięciobrazwyświetlanyprzez
podwieszonypodsufitemmonitorwgabinecielekarskim.
Zjednejstronyjestmismutno,żeniebędziemysię
widywaćwpracy,azdrugiejtakbardzosięcieszę,
żebędzieszmamą!powiedziaławzruszona.Mam
nadzieję,żewiesz,alejeszczecitylkoprzypomnę,
żegdybyśczegośpotrzebowała,tomożeszdomnie
śmiałodzwonić,okej?
Pamiętamijestemcizatoogromniewdzięczna
odparłamipoczułam,żezbieramisięnapłacz.
Najwyraźniejburzahormonówjużdawałamisięweznaki,
normalnieniebyłamtakąbeksą…
Możeszliczyćnamnietak,jakjamogęnaciebie