Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JEDEN
Liliana
–Cozrobisz,kiedyjużuzyskaszdyplom?–Weronikazadaje
mizpozoruprostepytanie,wodzącwzrokiemzagrupkąprzystojnych
studentów.
Ostatnisemestrnienależydonajłatwiejszych.Seminaria,zajęcia,
pisanielicencjatu,adotegowszystkiegoopiekanadmamąorazsiostrą
sprawiają,żejestempozbawionaresztekenergii.Jednakniezamierzam
poddaćsięzbytłatwo.Dyplompolitechnikiotworzymidrzwi
doświata,zktóregojestemnotoryczniewyrzucana.Pocieramskronie,
czując,żezbliżasiępotężnybólgłowy.
–Niewiem,Wer–wzdycham,zatrzymującsięnaprzystanku.
Wyjmujęzplecakaokularyprzeciwsłoneczne,poczymwkładam
jenanos.–Terazmyślętylkootym,jakprzetrwaćtenostatnimiesiąc
doobrony,apóźniejsięokaże.Napewnobędęchciałaodrazuzacząć
magistra.
–Takcośczułam,żebędzieszchciaładalejstudiować.–Weronika
poprawiablondwłosy,anastępniesprawdzacośwtelefonie.
Przyjaźnimysięodpierwszegoroku,martwięsię,żenaszedrogi
sięrozejdąiżeonaomniezapomni.Amamtylkoją.
–Muszęzdobyćdobrewykształcenie,byznaleźćpracę,która
pozwolimiutrzymaćrodzinę–mówiędoniej.
–Podziwiamcię.–Odrywasięodkomórkiiskupianamnie
wzrok.