Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
płaczu,tylkopozwoliłamłzomnaswobodnespływaniewzdłużmoich
policzków.Czułamsięfatalnie.Okropnie.Jakśmieć.Byłamnaskraju
wytrzymałości.Ztrudemoddychałam.
Upadłamprzednimnakolana.Złamałmnie.Sprawił,żepękłam.
KątemokadostrzegłamSeweryna.Stałterazprzydrzwiach,gotów
dowyjścia.Niepatrzyłnamnie.Niemiałodwagi,byzobaczyć,
cozrobiłzemnąjegopopierdolonywspólnik.Jednobyłopewne.
Nawetjeśliniewidział,tonapewnosłyszał,jakAshtonmnieuderzył.
Imimotominiepomógł.Niezareagował.Towywołałoumnie
jeszczewiększyatakpłaczu.
Zrobiłomisięcholerniesmutnoiprzykro,żeSewerynpozostał
obojętnynamojąkrzywdę.
Dowiedziałemsięowszystkimdwalatatemu,gdymojamatka
zachorowała.Nałożuśmierciwyznałamiprawdę.Mocnym
istanowczymruchemchwyciłmniezaszyjęipodniósłwysoko.
MoimbiologicznymojcemjestRobertParker,którysięmniewyparł,
któryzamordowałmiojca,amojąmatkęzostawiłzniczym.
Puśćmnieszepnęłam.Błagam.
Niewiemskąd,aleAlanowszystkimwiedział!
Nie.Mogę.Oddychaćwysapałam.
Dałemmuwybór.Ashtonzdawałsięniesłuchaćmoich
lamentów.ZażądałempodziałumajątkupoRobercie.Oczywiścieco?
Odmówił,każącmispierdalać.
Ścisnąłmojąszyjęjeszczemocniej.Miałamcorazmniejpowietrza.
Przysiągłemsobie,żeAlanzatozapłaci.
Puśćmnie.Kręciłomisięwgłowie.Seweryn,pomóż…
Ashtonryknąłniczymdzikabestia.Pchnąłmniezcałejsiły
naścianę.Syknęłamzbólu,uderzającplecamiodrewnianyobraz.
Wtedydopieromniepuściłiodszedł,dającmiświętyspokój.
Alanmnieprzejrzał.Dowiedziałsięwszystkiego.Upozorował