Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niewielebrakowało,byprzewróciłMamę.Ej!krzyknąłzanim
Papa,alerowerzystanawetsięnieodwrócił.Wręczprzeciwnie,
przeciąłplac,niemalzderzającsięzparąkonipowoliciągnącychwóz
zesianem.Koniezarżałyistanęłydęba.Słodkopachnącesiano
zadrżałoniebezpiecznienawozie.Jadącyzanimdużyczarny
samochódmusiałgwałtowniehamować,kierowcazatrąbiłwściekle,
oburzonyzachowaniemwoźnicy,któryzkoleiwrzasnąłnarowerzystę,
tenjednaktylkouśmiechnąłsiędrwiącoizniknąłnamzoczu.
Cozaszaleństwo!
Gdzieśdalekoodnasrozległsiędźwiękmłotauderzającego
ometal.Nagleustałypogawędkigościokolicznychkafejek.
Ześwistempojawiłsiętramwajichmurawyborczychulotekwzniosła
sięzchodnikawpowietrze.Hubertzłapałjednąwlocieiwepchnął
dokieszeni.Hildeujrzałatoiskrzywiłasię.Krzywieniesiętojedyne,
cosprawiajejradość.ZkoleiMaria,zawszeuśmiechnięta,jestjej
dokładnymprzeciwieństwem.Akuratwtedyuśmiechałasiędodwóch
BrunatnychKoszulstojącychoboksłupaogłoszeniowego.
Lepiej,żebyPapaniezobaczył,żesięnanichgapisz.Hilde
zacmokałaprowokacyjnie.
Mariaroześmiałasię.
Niegapięsię!PozdrowiłamtylkoGeorga.TokolegaHansiego
zeszkoły.
UsłyszawszyimięHansiego,Papaodwróciłsię,akurat
wodpowiednimmomencie,bydostrzecdwiekolejneBrunatne
KoszulenadchodząceodstronykościołaMariiMagdaleny.Wszyscy
czterej„zahajlowali”sobienawzajem,cowzupełnościwystarczyło
dorozjuszeniaPapy.
Widzieliściejaktebłaznysalutują?!spytał.
Czynaprawdęniemajużżadnychnormalnychzajęćdlatych
biednychchłopców,którzymusząiśćdoSA,byzarobićtrochęgrosza?
dodałaMama.