Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeprzybramcestoiJanka.Zamekwdrzwiach
zagrzechotał,kobietawięcprzekręciłagałkęipchnęła
furtkę.Niemalautomatyczniewdrzwiachdomupojawiła
sięmama.Uśmiechałasięcałąsobąnawidok
jedynaczki.Akuratupiekłambabkę.Czułam,
żeprzyj​dziesz.
Cześć.Pocałowałamatkęwpoliczek.Taodrazu
zagarnęłarękąipoprowadziławgłąbmieszkania.
Jankęuderzyłzapachświeżegociasta.Musiałozostać
niedawnowyciągniętezpiekarnika.Aromatprzyjemnie
łechtałnos,dającwyraźnysygnałżołądkowi,żechętnie
pochłonąłbytrochęsłodkościidopełniłjekawą
zcy​try​ną.
Cie​szęsię,żeprzy​szłaś.
Gdzietata?
Jestusie​biewga​bi​ne​cie.Jakzwy​kleczy​ta.
Pój​dęsięprzy​wi​tać.Adzia​dekteżusie​bie?
Dziadekotejporześpi,alepewniezarazsięobudzi
stwierdziła.Potempochyliłasięnadkuchenką
iza​mie​sza​ławgarn​ku.Opo​wia​daj,coucie​bie.
Nicno​we​go.Prze​cieżby​łamuwastrzydnitemu.
AjakzŁukaszem?Bocoświdzę,żepomiędzywami
niebar​dzo.
TeżtakmyślęwestchnęłaJanka.Tojednakniejest
tenje​dy​nyiwy​ma​rzo​ny.
Mamausiadłanaprzeciwkoniej.Równieżwestchnęła,
choćtrochęinaczejniżcórka.Odlatczekałanato,
żeJankasięustatkuje,wyjdziezamążibędziemiała
dzieci.Takbardzoprzecieżpragnęłakrzykuwnuków
biegającychpodomu,aleniestetynatosięniezanosiło.
Jankamiałaswojelata.Tojużostatnidzwoneknadzieci.
Całeżyciedziewczynazachowywałasięjakchłopak
biegałazapiłką,łaziłapopłotachlubprzesiadywała
wdrukarni.Ojciecoczywiściepatrzyłnaniązdumą,
bozastępowałamusyna,któregozawszetakbardzo