Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDZIEWIĄTY
Wróciłamdodomutużprzedświtemispałam
dodziesiątej.SebiLeowpiątkipracowaliwdomu,
czasamiteżwponiedziałki,środyiczwartki,
aregularniepojawialisięwbiurzetylkowewtorki.Seb
jakzwyklezostawiłmisporonagranychwywiadów
doprzepisania,więcmiałamcorobić.Spodziewałam
się,żeokołopołudniazadzwoniLeo,byzapytać
opostępywśledztwiewsprawiezaginionegoHarrisona
Baichwala.
Sebmusiałchwilowoodłożyćnabokpracęnad
kolejnąksiążką,tymrazemoniespójnejpolityce
zagranicznejKanady.Brałsporozleceń,przecież
zczegośtrzebaopłacaćrachunki.Niezarabiałnatym
kokosów,bowczasachinternetukażdyzdostępem
doWi-Fi,azatemdoinformacji,uważasię
zadziennikarzaśledczego.TowłaśniedlategoSeb
piszewnieżtekstynabloguinformacyjnymKruk”,
opłacanymprzezkilkagazet.Tozajęciepochłania
mnóstwoczasu,aledziękiniemuwogóledostaję
pensję,więcniemaconarzekać.
PrzeszłamnapalcachobokśpiącejSapkiiruszyłam
poschodachdobiura.Skrzydło,wktórym
pracowaliśmy,byłoprawiepuste.Nasijedynisąsiedzi
tomałaagencjareklamowa,widoczniebezzleceń,
ponieważwieczniezamkniętanagłucho.
Wbiurzejakzwykleniemrugałaczerwonadioda
naaparacietelefonicznym,alektośdomniedzwonił
nakomórkę.Zostawiłamwczorajnabiurkuinawet
niezauważyłamjejbraku.Właściwiedzwonilidomnie