Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wciążpowtarzałemsobie,żewystarczyło,żebym
wyciągnąłtenpierścionekchoćbykilkasekundwcześniej.
Aleniezrobiłemtego.Każdy,nawetnajmniejszykrok
tamtegopechowegodnia,każda,nawetnajbardziejbłaha
decyzjadoprowadziłydotego,cosięwydarzyło.
Sobotniwieczórprzeddziesięciulatyzacząłsię
zwyczajnie.WybraliśmysięzEwądoHighlandera,
naszegoulubionegopubunaopolskimStarymMieście.
Znajdowałsięwniewielkiejuliczce,tużprzyrzece.
Byliśmyjegostałymibywalcaminadługo,zanim
mogliśmylegalniepićalkohol.Równieczęsto
przesiadywaliśmywtedynaLożySzydercówmiejscu
nabrzeguMłynówki,doktóregoschodziłosięwąskimi
schodkamizapubem.Niewiem,ktowpadłnanazwę.
Wysprejowanonaniewielkimmurkudobrądekadę
wcześniejiszybkosięprzyjęła.
Kiedyzeszliśmynadół,Ewajużcośprzeczuwała.Nie
miałotojednaknicwspólnegozgrupąmężczyzn,którzy
właśniedopijalipiwowHighlanderze.Znałamnie
doskonaleiodpoczątkuwieczorumusiaławidziećmoje
zdenerwowanie.
Byliśmyzesobą,właściwieodkiedypamiętaliśmy.
Okolicznościzeswatałynasjużwlatachosiemdziesiątych,
kiedyobojebiegaliśmypoosiedlowychpodwórkachprzy
SpychalskiegonaZaodrzu,beztroscyinieświadomitego,
coprzyniesieżycie.
Szybkostaliśmysięnierozłączni.Chodziliśmydotej
samejklasywpodstawówce,pierwszyrazpocałowaliśmy
sięwwiekudziesięciulatnaschodachprowadzących
doszatni.Napoczątkuliceum,nawycieczceszkolnej,
porazpierwszysięzesobąprzespaliśmy.Przedstudiami
wszyscywieszczylinamszybkikoniecEwaposzła
napolibudę,janauniwerek.Wedługznajomychmieliśmy
paśćofiaraminaszejdotychczasowejnierozłączności,ale
stałosięzupełnieinaczej.