Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pobrudzićmijającychprzechodniów.Szybkiwjazd
wwypełnionąbrudnąwodąwyrwęmógłskończyćsię
przykrodlamijającychludzi.Cijednakbylijuż
przyzwyczajenidodziewczynki.Usuwalisięzdrogi
nawidokinwalidzkiegowózkasygnalizującegoobecność
przyjemnym,niezbytgłośnymdzwonkiemimigającymi
świa​tła​mi.
Dziewczynkazulgąpokonałaostatniemetrychodnika
iwjechałanaszkolnepodwórze.Nieobawiałasięjuż
opobrudzonychprzechodniów,alepozostałinnystrach.
Ciekawe,czymimobrzydkiejpogodyPawełnanią
czeka.Podjechałapodgłównedrzwi,aleniezauważyła
nikogo.No,jasne…Ktoczekałbywtakąpogodę?!Będzie
musiałaporadzićsobiesama.Drzwiszkołybyły
zamknięte.Uczęszczałatujużdwamiesiące,alenadal
miaławrażenie,żeoniejniepamiętają.Zresztądlaczego
mielibytorobić?!Ponieważjestniepełnosprawna?
Odczułamocnedrżeniewprzykurczonychpalcach.Tak
re​ago​wa​łyjejsta​wynadesz​czo​wąpo​go​dę.
Przezchwilęstanąłjejprzedoczamipierwszydzień
tutaj.Wszystkowydawałosiętakieobce,ogromne
izimnekompletnieodmienneodintegracyjnejszkoły,
doktórejchodziławniewielkiejmiejscowościpod
Warszawą.Tamtąplacówkęznałaodlat.Miałatam
podobnedosiebieprzyjaciółkiKasięzautyzmem,
Agnieszkęzdystrofiąmięśni.Weronikacierpiała
zpo​wo​dupo​ra​że​niamó​zgo​we​go.
Gdysięurodziłam,byłammniejszaodtorebkicukru.
Pa​mię​ta​łaswo​jeprzy​wi​ta​niezin​ny​midzieć​mi.
Jateż!
Ajanie​cowięk​sza,alebezod​de​chu!
Dzieciprzekrzykiwałysięradośnie,jakbyżadneznich
niezdawałosobiesprawy,żewchwilinarodzinichżycie
wisiałonawłosku.Wydawałysiępogodzone
zniepełnosprawnością.Otoczonebyłypodobnymi
osobami.DopoprzedniejszkołyWeronikauczęszczała