Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TegorankaWeronikaspaładłużejniżzwykle.Ztrudempodniosła
głowę.Rzuciłaokiemzaoknoimiałaochotęponowniezapaśćwsen,
tyleżezimowyniewchodziłwrachubę.Aninawetjesienny!Wszak
byłapełnialata.Ranekdwudziestegopierwszegolipcadwudziesty
pierwszydzieńzdeszczeminiebemzaciągniętymgranatowo-szarymi
chmurami.
Dziewczynaobiecałasobie,żejeszczenapięćminutopatulisię
kołdrą.Zamknęłaoczy,awgłowiepojawiłysięobrazyzminionego
rokuszkolnego.Ilerzeczysięwydarzyło!Historieprzemykałyjak
oszalałe.PojawiłsięPawełtrenującynarzeceRedze.Zarazponim
śpiewającaKinga,potemGabriel,którywskoczyłdojezioraResko,
byuratować…ducha.PojawiłasięAnielka,jeszczedoniedawna
pulchna,aterazwzbudzającazainteresowaniezgrabnąfigurą
nastolatka.Weronikaprzypomniałasobiemałegochłopca,który
zewzględunajejniepełnosprawnośćnazwałNiepełką.Przydomek
przylgnąłdodziewczynynadobre.
Koniecleżenia!Trzebaruszyćdocodziennychobowiązków,
pomyślała.Mamajużnieśpi.
Coprawdaniesłyszałakrzątania,alezkuchnidolatywałzapach
świeżozaparzonejkawy,bezktórejrodzicielkaniewyobrażałasobie
poranka.Weronikaspałaprzyotwartychdrzwiach.Oknanieuchylała.
Niemiaławnimmoskitier,aniechciałaryzykować,bonawetprzez
nieznacznieuchylonylufcikdośrodkaodrazupchałysiękomary.
Dopieroschodziłyjejśladypoukąszeniachokrutnieswędząceduże
czerwoneplamy.Ztrudempowstrzymywałasię,abynierozdrapywać
ran.Wiedziała,żewtedygojąsięzdecydowaniedłużejimożesięwdać
zakażenie.
Kiedypoczułazapachjajecznicy,odrzuciłakołdrę.Mamamiała
sposobynato,byskutecznieobudzićcórkę.Niepełkadoceniałato.
Pamiętała,żeprzedrodzicielkąciężkidzień:dostawatowaru.Oznacza
to,żespędziwsklepieczasodranadowieczora.Weronikachętnie
pomogłabyjej,alegdyniewielkisklepikzostaniezastawiony
kartonamiipakunkami,poprostuniebędziemiejscanamanewry
wózkieminwalidzkim.Nawetgdybysięuparła,istniejezbytduże
ryzyko,żecośstrącilubuszkodzi.
Latemichlokalodwiedzałonaprawdędużoturystów.Mama