Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
musiałarozpakowywaćkartonyszybkoisprawnie.Zazwyczaj
odziesiątejwprogustawalipierwsiklienciposzukującypamiątek
zTrzebiatowa.Zwyklechodziłoosłonie,którenajbardziejkojarzyły
sięzmiasteczkiem.Zielonefigurystałynaśrodkurondaina
rogatkachmiasta.Teraz,ponieprzerwanychdeszczach,ubrane
wsoczystązieleń,intensywnąiwidocznązdaleka,prezentowałysię
wyjątkowookazale.Napewnocudowniebędąwyglądaćtakżezimą,
jakzwykleprzybranewbożonarodzenioweświatełka.
Wantykwariacieschodziłyjednakzupełnieinnesłonie.Ite
ceramiczne,iporcelanowe,ipluszowe,iplastikowe.MamaWeroniki
starałasięzamawiaćtowarzesprawdzonegoźródła,byżadenklient
niemiałdoniejpretensjizpowoduniskiejjakościpamiątki,choćbyło
wiadomo,żeturyścikupiąwszystko,costanienasklepowejpółce.
KiedyNiepełkawjechaładokuchni,rodzicielkapostawiłaprzednią
talerzwypełnionyparującąjajecznicą,wktórejmożnabyłodostrzec
kawałkichrupiącegobekonu.Pochwilidokubkanalałagorącego
kakaoiprzysunęłatalerzzpomidorami.Mamanigdynienależała
donajszczuplejszych,zawszemiałakilkakilogramównadwagi.
Odjakiegośczasuwidaćbyło,żenadprogramowatuszajej
przeszkadza.Weronikadomyślałasię,co–awłaściwiekto–jest
przyczynątakiegostanu.Dziewczynkauśmiechnęłasiędoswoich
myśli.
–Jakiemaszplanynadzisiaj?–spytałamama,gdyzaspokoiły
pierwszygłód.
–Jeszczeniewiem.–Córkawzruszyłaramionamiizżalem
spojrzałazaokno.–ChciałamzrobićzdjęcianabrzeguRegi,ale
wtakąpogodężadneminiewyjdzie.Poczterechtygodniach
naturnusierehabilitacyjnym,naktórymcodzienniecośsiędziało,
cierpięteraznatotalnąnudę.
–MożeKingawpadniedociebiewodwiedziny?
–Dzisiajniemoże.JedziedoSzczecinanajakieśnagrania.
Weronikaodnotowaławmyślach,żezarazpośniadaniumusi
wysłaćprzyjaciółcesłowawsparcia.Toniesamowite,jakwciągu
zaledwiedwóchmiesięcysięzaprzyjaźniły!Ajeszczeniedawnobyły
niczymogieńiwoda.
–APaweł?