Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Bezżartów.Zaraztuzamarznę.Niebędęrozmawiał
wtakichsyberyjskichwarunkach.
–Obawiamsię,żeniemogępanawpuścićdoswojego
domu.–Beckyzmrużyłaoczy.Byłwysokim,mocno
zbudowanymobcym,aonabyłatutajsama.Niktnie
usłyszałbyjejwołaniaopomoc.
–Copaniwłaściwieinsynuuje?–zapytałzimno,
aBeckyzaczerwieniłasię,aleniedałasięzbić
zpantałyku.
–Nieznampana.–Uniosłapodbródek,jakby
wyzywającgo,byjejzaprzeczył.Tymczasemkażdynerw
jejciałabyłprzezniegopostawionywstangotowości.
Tobyłotak,jakbyporazpierwszywżyciumiała
świadomośćswojegociała,swojejkobiecości,nagości
skrytejpodgrubąwarstwąubrań.Tendyskomfort
oszałamiałjąiprzerażał.–Możepanbyćkimkolwiek.
Dlaczegomiałabympanawpuścićdoswojegodomu?
–Swojegodomu?–Chłodneszareoczyspoczęły
nazrujnowanymbudynkuiotaczającychgoterenach.
–Niejestpanitrochęzamłoda,bybyćdumną
właścicielkątakdużegodomu?
–Jestemstarsza,niżpanmyśli.–Beckyprzeszła
dodefensywy.–Ichociażtoniejestpańskasprawa,
totak,tendomjestmój.Aprzynajmniejodpowiadam
zaniego,gdymoirodzicesązagranicą,awzwiązku
ztymniemogępanawpuścić.Nawetniewiem,jaksię
pannazywa.
–TheoRushing.–Niektóreelementyukładanki
natychmiastwskoczyłynaswojemiejsce.Spodziewał
się,żezastanietuwłaścicielinieruchomości.Zabrał
nawetzesobąksiążeczkączekową,alepodich