Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tutajdrogisąniebezpieczne,mójsamochódjest
donichdostosowany.
Toidiotyczneautkotonajwyższejklasyferrari,
którekosztujezapewnewięcej,niżzarobiłapani
wciąguostatnichpięciulat!Theozfrustracją
przeczesałwłosypalcami.Iniemamzielonego
pojęcia,dlaczegostoimytuwśrodkuzamieci,
rozmawiającosamochodach.
Ajak,dodiaska,mamysiędostaćdopańskiego
zwierzęcia,jeśliniesamochodem?Chybażemapan
gdzieśhelikopter?
Zwierzęcia?Jakiegozwierzęcia?!
Pańskiegokota!
Niemamkota.Dlaczegomiałbymmiećkota?
Dlaczegomiałbymmiećjakiekolwiekzwierzę?
Chcepanpowiedzieć,żenieprzyjechałpan
tuwsprawiechoregozwierzęcia?
A,panijestweterynarzem…
Wyblakłatorba,warstwyciepłych,outdoorowych
ubrań,kaloszedoprzedzieraniasięprzezbłoto.Teraz
towszystkomiałosens.
Theoprzyjechałtu,żebyspojrzećnadomiustalić,ile
jestgotówzaniegozapłacić.Jaknajmniejsiędatak
tosobiezaplanował.Domkupionoodjegomatki
zagrosze,bobyłatakzdesperowana,byszybkosstąd
wynieść,żeprzyjęłapierwsząpropozycję,jakąjej
złożono.Onmiałzamiarzrobićteraztosamoocenić
stanzniszczeńizaoferowaćnajniższąmożliwącenę,
przynajmniejnapoczątek.
Nowłaśnie.Askoropanniemazwierzęciainie
potrzebujemoichusług,tocopanturobi?