Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żetoprojektyMetzendorfaiżeniemasięczegobać,bowszystkojest
dlaludzi,aletopowiedziaładużopóźniej.
Tegopierwszegodniaotuchydodałanammgła,którazamazywała
kontury,sprawiając,żeklimattejdzielnicywydawałsiębaśniowy.
Zapraszał,dawałnadzieję,bonictuniewyglądałodokońcarealnie
aniporośniętemchemcegły,aniskrzypiąceokiennicezawieszone
nagotyckichwieżyczkach,aninaszatutajobecność.Wemgle
wszystkozdawałosięmożliwe.
Budynek,przedktórymzaparkowaliśmy,różniłsięodreszty.
Nowoczesny,dwupiętrowy,zpłaskimdachem.Ścianygładkie,
otynkowane,białe.Mieszkanie,któremieliśmyobejrzeć,znajdowało
sięnaparterze.Przeddomemniebyłoanimuru,anipłotuzfurtką,
którazatrzeszczałaby,apotemnaswpuściła.Nawetżywopłotunie
było,nic.Wille,któremijaliśmy,otaczałymuryalbosiatkiwypełnione
białymikamyczkami,atutylkoszerokie,możedwumetrowepasmo
trawnikaoddzielającebudynekodchodnika.Dombyłlekkowycofany,
zupełniejakona.
Naganku,tużprzeddrzwiamiwejściowymi,leżałmartwyszczur
znadgryzionymgardłem,zktóregosączyłasiękrew.Bałamsię
podejśćbliżej,więczostałamztyłu,amążwyciągnąłrękęnad
zwierzemizadzwoniłdodrzwi,poczymteżsięcofnął.
Gdyotworzyładrzwi,najpierwspojrzaławdół,potemnanas
irzekła:
TosprawkaKiary,przepraszampaństwa,jużtozabieram.
Zczymśwrodzajuczułościwzięłaszczuradorękiiwyniosła
godoogrodu.
Tojajużrękiniepodaję.TenszczurtoprezentodKiary.Poluje
imijeprzynosi,ajaodnoszęnakompost.Nigdyichniezjada
dodała,niewiadomopoco.
Późniejprzedstawiłasięimienieminazwiskiem.Zaproponowała
nawet,żebyśmyprzeszlinaty,alejakośsiętonieprzyjęło.Dlanas
pozostałapaniąGabel.Dostojną,niedokońcaserdecznąpaniąGabel.
Wiałodniejchłódjakodniektórychwilli,któremijaliśmy.