Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nawierzchuibałamsię,żeprzebijąprzezroczystąwtymmiejscu
skórę.Dopierowtedypojęłam,żeniechodziłoobiodro.
Spytałam,jaksięczuje.
Jakotakopowiedziała.Usiądź,proszę.
Wyciągnęłarękę,żebypodsunąćmikrzesło,ajaspostrzegłam,
żebólprzeszyłjejciało.Kolanasiępodemnąugięły,aionaznów
opadławswoimwiklinowymfotelu.
Czybędzielepiej?zapytałamznadzieją,podnoszącwzrok.
Uśmiechnęłasiędoswoichrąk,splecionychnakolanach,jakbyjej
byłozimno,choćnazewnątrzgrzałosłońceimirobiłosięcoraz
goręcej.
Nie,niebędzielepiej.
Natymzacząłiskończyłsiętematraka.
Potemrozmawiałyśmyomoimdwuletnimsynu,okolejnejciąży.
Pytała,jaktoznoszę,poczympoprosiła,żebyokryćkocem.
Dopytywałaomojeniestrawności,jamówiłam,żedajęradę,alesłabo
sypiam,żetrochęsięmartwię,bojednakdrugiedzieckotocoinnego.
Onaodpowiadała,żebędzieciężej,szczególnienapoczątku.Dodała,
żemusibyćciężej,żebypotembyłolżej.Podałamjejpoduszkę,którą
podłożyłasobiepodplecy.Jejmążczuwałnazewnątrziodczasu
doczasupodpytywał,czyczegośniepotrzebujemy.Zapytałchyba
ojedenrazzadużo,bowpewnymmomenciepowiedziała
zniecierpliwiona:
Przecieżmówiłam,żewszystkowporządku.
Inawetnaniegoniespojrzała.Onzniknąłwciemnymmieszkaniu
iwięcejjużsięniepojawiał.
Paręrazyzbierałamsiędowyjścia,aleniemogłamsiępodnieść.
Onapytała,jaodpowiadałam.Nieumiałamoniczapytać,nieumiałam
jejpodziękować,możecośsprostować,przeprosić,wytłumaczyć,choć
przecieżmusiałamwiedziećalbochociażprzeczuwać,żewięcejokazji
niebędzie.
Umarładwamiesiącepóźniej,trzytygodnieponarodzinach