Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sar​ka​styczny.
Proszędozowaćinformacje,jestjeszczewszoku
poinformowałlekarz,poczymwyszedł
zpo​miesz​cze​nia.
Jeremibyłubranyjakzawszewdopasowany,szyty
namiaręeleganckigarnitur.Usiadłnaprzeciwko
Spenceranamałymplastikowymkrześle,właściwie
rozsiadłsięwrozkrokuiprzeczesałdłoniąidealnie
ułożonewłosy.Tremblayniekwapiłsiędotego,
bykolejnyrazzadaćtosamopytanie.Uniósłtylko
py​ta​jącobrwiicze​kałnawy​ja​śnie​nia.
Jaksięczu​jesz?za​py​tałagent.
Ajakmyślisz?Spencerspojrzałwmiejsce,
wktó​rymwcze​śniejbyłyjegowy​mio​ciny.
Potwa​rzyJe​re​miegoprze​biegłuśmiech.
Wra​caszdozdro​wia,są​dzącpotwo​ichtek​stach.
Możejakieśkonkrety?Tremblayzaczynałsię
iry​to​wać.Cosięstało?
Nicniepa​mię​tasz?Agentzmru​żyłoczy.
Czygdybympamiętał,tobympytał?Spencer
przewróciłoczami,poczymopadłnapoduszkę,aból
przy​po​mniałmuojegoeg​zy​sten​cji.
PrzedawkowałeśstwierdziłJeremikrótko
ido​sad​nie.
Spen​ceronie​miał.Przezchwilękrę​ciłprze​czącogłową.
Niemożliwe,niebiorętegogównaodprzeszłodwóch
latwy​rzu​ciłzsie​biearo​gancko.
Spójrznasie​bie.
Wtychsłowachczućbyłosmutek.Spencerwykonał
zatempolecenie,rozejrzałsięteżpopomieszczeniu.Fakt,
żeznajdowałsięwszpitalu,ponowniezacząłdoniego