Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wjegowykonaniu.
Gapięsięnatyłjegogłowy(napewnonienatyłek,
choćteżjestniczegosobie).Właśniesięzastanawiam,
cobysięstało,gdybymwyciągnęłamuzwłosów
ołówek,kiedyAdrianniespodziewanieobracasię
napięcieiwyrzucapałkęwpowietrze.Zatrzymujęsię
gwałtownie,żebynaniegoniewpaść,corobichłopak
idącyobokmnie.ZderzasięzAdrianemipopychago,
uniemożliwiającmuzłapaniepałki,którawłaśnie
szybujewpowietrzu…
Ileciprostowkierunkumojejtwarzy.Odruchowo
wyciągamrękęiłapiępałkę.
–No,no!–odzywasięAdrian,gdyodzyskuje
równowagę.–Niezłeoko.
Mrugam,patrzącnapałkęwswojejwyciągniętej
dłoni.OMG,złapałampałkęAdrianaAhna.Aonsię
domnieodezwał.Mamszansęzkimśporozmawiać
–itozkimś,ktoodezwałsiędomniepierwszy!
–Hej–wyrzucamzsiebie.
Nicinnegonieprzychodzimidogłowy,pewnie
dlatego,żeprzezcałyranekpowtarzałamtosłowo,
przygotowującsiędopowitaniaHallie.Odrazuwiem,
żenietopowinnampowiedzieć.
Dlategooczywiściepowtarzam:
–Hej!
–Tobieteżhej–śmiejesięAdrian.
Stoimynaśrodkukorytarza.Mijającynasuczniowie
bezprzerwynamniewpadają.
–Mogę,hm,tozabrać?
Adrianwskazujenapałkęwmojejdłoni,którąnadal
trzymamwysokonadgłową,jakStatuaWolności.