Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szybkowyciągamwjegostronę.
Eee…tak.Masztuswojąpałkę.Złapałamją.
Oczywiściewsamoobronie.Możnatymwydłubaćoko.
Aleproszę,jesttwoja.Cieszęsię,żemogłampomóc.
OBoże.„Cieszęsię,żemogłampomóc”?Naprawdę
powiedziałamtonagłos?Tensłowotoktookazjonalny
skutekubocznywiecznegomilczeniacałkiemjakby
mózgprzechowywałkażdąidiotycznąmyśliznienacka
wymiotowałwszystkiminaraz.
Nadomiarzłegokończętewywodyradosnym:
Zmierzajdalejiżyjdostatnio!
Adrianznowusięśmieje.
Tyteż,Spock.
Niewyjaśniammu,żeniecytowałamWulkanina
Spocka,którymówił:„Żyjdługoidostatnio”,
bonaszczęściemójmózgcałkiemsięwyłącza.Wtej
samejchwiliporywanastłumuczniów.
Dlategowtwoimżyciubrakujetego,cofajne,Vicky
.
Niemaszaniprzyjaciół,aniszansnamiłąrozmowę.
Zamiastiśćnahistorię,wpadamdonajbliższej
łazienkidladziewczyn,usiłujączapanowaćnadnagłą
faląnudności.Nicmiztegoniewychodziiwymiotuję
domuszli,jednąrękąpodtrzymucwłosy,adrugą
opierającouchwytnapapiertoaletowy.
Dziewczyna,którąminęłamwbiegudokabiny,mówi:
„Błe”iuciekazłazienki.Spuszczamwodęiwpatrujęsię
wmuszlę,terazczystąiszybkosięnapełniającą.
Wzdrygamsię,słyszącpukaniedodrzwi.Odwracam
głowęiwidzępodrugiejstronieparętrampków
Converse,zsymbolemjin-jangwymalowanym
permanentnymflamastremnagumienapalcach.