Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
słyszę,żeLiptonodkasłuje.Zerkamnaniego,awtedy
onkierujespojrzenienakartkęipotemnamnie.
Aha.
Rozkładamkarteczkę,naktórejwidniejejedno
słowo.
Przepraszam.
Przezresztęlekcjitrzymamwdłoniiusiłuję
oczyścićumysłzewszystkichdziwnychsłów,które
mogłabymnieumyślniewyrzucićzsiebiewodpowiedzi
naewentualnepytanie.Myślęwyłącznieotym,
żegdybybyłatuJenna,odpowiedziałabyzamnie.
Usłyszałaby,jaknauczycielwyczytujemojenazwisko
iodparłaby:„Obecna!”.
IniebyłobyżadnegoFrankensteina.
Powinnambyłapowiedzieć:„Wporządku”albo
przynajmniejuśmiechnąćsdoLiptonazaliścik
zprzeprosinami,aleprzychodzimitodogłowydopiero
wtedy,gdysiedzęnaksiążcenamuszliklozetowejijem
kanapkę.Ohyda,wiem,alestołówkaijachwilowo
jesteśmywseparacjiipozałazienkąniemamdokąd
pójść.Spędzamtudrugąlekcję,apotemdochodzę
downiosku,żerówniedobrzemogęzostać
dolunchu.Wchodzidziewczynawczerwonych
conversach,więcszybkozasłaniamstopyplecakiem,
żebynierozpoznałamoichbutówiniepomyślała,
żetumieszkam.Nawetjeślitrochętakjest.
Potrzechgodzinachbolimnietyłekizaczynamczuć
sięklaustrofobicznie.Perspektywapozostania
wkabiniewydajesięgorszaniżperspektywawyjścia,