Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zgórychciałbymwampodziękowaćzawczorajszy
wieczór.Dawnoniebyłemtakwściekłyoznajmił
Sariel,podlatującbliżej.Gdziejestwaszwięzień?
spytałdemon.
Kto?Jakiwzień?pytałnicnierozumiejącyelf,
apochwilidostałwpysk.
Nieróbzemnieidioty!Szczeniak,szesnaście
wiosennakarku.
Nikogotakiegoniewidziałem.Naprawdę!
spowiadałsięjeniec,aSarielpuściłgowolno.
Wtakimrazietrzebabędziezłożyćwizytętwoim
towarzyszom.CiekawejakzareagująnaDeszczOgnia…
Nie.Niemożesztegozrobić.Tamjestzadużo
cywilizespalonychwiosek,rannych…Okażimlitość
błagałelf.
Wtakimraziedowieczoramasz
migoprzyprowadzićalbozobaczysz,doczegojestem
zdolny.Wyraziłemsięjasno?spytałSariel,
amłodzieniecpobiegłwstronęobozuprzekazać
wiadomość.
Pousłyszeniużądaniawobozieodrazuzaczętobić
naalarm.Zabieranokażdegorannegoznamiotu.
Wtymczasiejednazelfekwyszłaprzedszereg
izaczęładziałaćnawłasnąrękę,znadzieją,żeudajej
sięocalićswychrodaków.Szybkoopuściłaobóziudała
sięwstronętraktu.Gdybyładaleko,poczułanasobie
wzrokUpadłego.
Wiem,żetujesteś,Sarielu.Przyszłamcipomóc!
rzuciławeterDastria,apochwilizobaczyłademona
opartegoodrzewo.
Jeśliliczysz,żeoddanieswegożyciazaniegobędzie
słusznądecyzją,tosięmyliszoznajmiłdemon.
Tuniechodzioto.Mogęciędonichzaprowadzić,