Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JoannaŁukowskaRW2010
Nieznajomizparku
nPrzynajmniejniepłacze”–pomyślałzulgą.
Juliaodetchnęłagłęboko,jakbypodejmowałabardzotrudnądecyzjęispojrzała
naniegozpowagąmalującąsięwzielonychoczach.
–StryjkuClayu–zaczęła.–Wiesz,żeobiecałamniesprawiaćcikłopotu,ale
mamdużyproblem.Naprawdę–zapewniłagogorąco.–Nieoszukuję.Idlategowła-
śniemusiałamprzyjśćdociebie.Wnocy–dodała,żebyjużwszystkobyłojasne.
–Oczywiście,Julio,wierzęci.–MacAlisterprzybrałtakisampoważnytonjak
dziewczynka.Pojął,żenieprzyszładoniego,bysięnadniąroztkliwiał,alebyjej
wysłuchałispróbowałzrozumieć.–Atywieszdobrze,żemożesznamnieliczyć
okażdejporzedniainocy.Jesteśmyrodziną.Iprzyjaciółmi–dodał,żebyjuż
wszystkobyłojasne.
Juliauśmiechnęłasięleciutkoiwwyraźnysposóbsięodprężyła.
–Boimysię–wyznała,aMacAlister,czującnagłąsuchośćwgardle,sięgnąłpo
kieliszek.–ToznaczyjaiMisiek–wyjaśniła.–Leżeliśmysobiewnaszymnowym
łóżku,wnaszymnowympokojuijużmieliśmyzasnąć,kiedytewszystkiepotwory
przyszłynasodwiedzić.–Doktorzakrztusiłsiękoniakiemigwałtowniezakaszlał.
nAwięctotylkopotworyjąmartwią.–Poczułtakąulgę,jakbyktośzdjąłmu
zramionstukilogramowyciężar.–Zpotworamiporadzęsobiejednąręką,gorzejby
byłoznieodpowiedzialnymirodzicami”–pomyślał,łapiącwreszcieoddech.
Julia,którejprzerwałkaszelstryja,kontynuowała.
–Takwłaściwietomysięnieboimy,no…możetroszeczkę–przyznałazna-
mysłem.–Aletotylkodlatego,żeichnieznamy.Tosązupełnienowepotworyione
teżnasnieznają.Więcprzyszłynaspoznaćistraszniechrobocząitrzeszczą,amy
chcemyspaćiwtymhałasiezupełnieniemożemy.Dlatego,stryjku–spojrzałana
niegobłagalnie–bardzocięprosimy:chodźznamiipowiedztympotworom,żeby
przyszłyjutrorano,atynassobiewtedyprzedstawiszijużniebędąmusiałyprzy-
12