Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mateostanąłprzedniązdeskąpodpachą,jegostopy
zapadłysięwpiasku.
−Jeszczeredaguję–wymamrotała,patrząc,jakrzuca
deskęnaręcznik,przeczesujedłoniąswojepojaśniałe
odsłońcaisłonejwodywłosyirozpinakombinezon
piankowy.Kiedyzacząłgozdejmować,Laylaprzełknęła
ślinę.Odebrałojejmowęnawidokpółnagiego
ilśniącegoodwodyprzystojniaka,którybyłjej
chłopakiem.
Wmieściepełnymosóbzprzerośniętymego,
próżnychiowładniętychkultemciałazwolenników
modnychzielonychkoktajli,fakt,żeMateoniezdawał
sobiesprawyzeswojegouroku,byłczymśtak
niespotykanym,żeLaylabezprzerwyzastanawiałasię,
coonwidziwtakiejbladejicynicznejdziewczyniejak
ona.
−Możeciwczymśpomóc?–zapytał.
Sięgnąłpojejbutelkęzwodą,sprawiającwrażenie,
jakbynaprawdęniemarzyłoniczymwięcejniż
oprzeczytaniunotkiospitychmartinicelebrytach
zachowującychsięjakuczniakiwszkolnejstołówce
irozrzucającychdookołaoliwki.
CałyMateo.Byłtakiodichpierwszegospotkania,
doktóregodoszłoniecoponaddwalatatemunajej
szesnastychurodzinach.Zdziwiłoichodkrycie,
żechociażMateourodziłsięwtymsamymmiesiącu
coona,tyleżerokidziesięćdniwcześniej,pochodzą
spodinnychznakówzodiaku.
MateobyłStrzelcem,coczyniłogoniezależnym
marzycielem.Laylazkolei–Koziorożcem,ambitnym
iwładczym.Oczywiściepodwarunkiem,żewierzysię