Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
−Jeślisiępospieszymy,niebędziejeszczenikogo
wdomu.−Uśmiechnąłsięispojrzałnaniąbłyszczącym
wzrokiem.
−Dzięki,alenie.–Laylamomentalniestraciładobry
humor.–OstatnimrazemValentinaprawienasnakryła.
Omałoniedostałamatakuserca.Zpewnościąskróciło
mitożycieojakieśdziesięćlat.Niechcęznowuprzez
toprzechodzić.
−Więcdożyjesztylkostuczterdziestuzamiaststu
pięćdziesięciu.–Wzruszyłramionamiispróbował
jąznowuobjąć,jednakLaylasięcofnęła.–Wydaje
misię,żewartozaryzykować.
−Łatwopanupowiedzieć,panieMistrzuZen.
–Tobyłjedenzjegowielupseudonimów.–Chodźmy
domnie.Przynajmniejniemammłodszejsiostry.Nawet
jeślitatajestwpracowni,niebędzienamzawracał
głowy.Pracujewłaśnienadnowymcyklemobrazów.
Jeszczeichniewidziałam,alecieszęsię,żeodzyskał
wenę.Oddawnanicniesprzedał.
Mateowzdrygnąłsię.Miałogromnąochotęsięznią
kochać,jednakwzmiankaojejojcusprawiła,żejego
entuzjazmzmalał.
−Niemogęsiędotegoprzyzwyczaić.–Zająłsię
pakowaniemrzeczy.Złożyłparasoliwłożył
godopokrowca.–Todlamniezbytdziwne.
−Tylkodlaciebie.Niezapominaj,żetatalubi
uchodzićzapozbawionegouprzedzeńartystę.
Cowięcej,madomniezaufanie.Aciebielubi.Uważa,
żewywierasznamniedobrywpływ.
Uśmiechnęłasię.Przynajmniejtojednobyłoprawdą.
Przerzuciłatorbęprzezramięiruszyławkierunku