Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Ależnie,dziękuję,niemogłabym…
–Itakjejniewezmę.Wtymsezonieczęsto
jąnosiłam,porazmienićstyl.
Juliajeszczerazspojrzałanaswojeodbiciewlustrze.
Wypożyczyłasuknię,bochciałauatrakcyjnićswój
wyglądizcałąpewnościąudałosięjejtencelosiągnąć.
Pogłaskałamieniącysięmateriał.Niewyobrażałasobie,
abybyławstaniesięzdobyćnaponownewłożenietak
wyzywającejkreacji,alemogłabyjązatrzymać
napamiątkębalui,miałanadzieję,pozytywnego
rezultatuakcji,którejcelembyłozmuszenieDavida,
żebywreszciesięjejoświadczył.
–Wtakimraziebardzodziękuję.
–Ateraz,jeślichcepaniwszystkichoszukać,proszę
mipozwolićnakilkauwag.Zauważyłam,żemapani
męskichódiczęstoużywapewnychpowiedzonek.
–Powiedzonek?Ależskąd!–zaprotestowałalady
Julia.
–Każdysięnimiposługuje.Mariannenaprzykład
ciąglepowtarza:„Ależ,mojadroga,nie”albo
„Doprawdy,niemogłabym”.–Śpiewaczkawyśmienicie
imitowałasposóbmówieniaMarianne.–Apani
nieustanniewykrzykuje:„Nicpodobnego!”isapieoraz
potrząsagłową.
–Niepotrząsamgłową.
–Robiszto–potwierdziłaMarianne,tłumiącchichot.
–Nelliejestbardzospostrzegawcza.
LadyJuliajużmiaławykrzyknąć„Nicpodobnego!”,
aleuprzytomniłasobie,iżprzedchwiląprotestowała,
żenieużywapowiedzonek.Wostatniejchwili
powstrzymałasięteżprzedpotrząśnięciemgłową