Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wtakąpogodę?–jęknął,zerkającwstronęokna.
–Napadałozetrzydzieścicentymetrówśniegu!
–Mówiła,żesamochódjejnieodpalił.
Daltonwyłączyłtelewizor,odłożyłpilotaiudałsię
zaMaviedokuchni.
Odrazuzauważyłszczupłegogościawczerwonej
pelerynie.Młodakobietabyłaśliczna.Miałanaturalnie
różowe,pełneustaiolbrzymiezieloneoczyołagodnym
spojrzeniu.Ibyłazupełnieprzemoczona.
–Merissa,prawda?–zapytał.
Miaładwadzieściadwalata,oiledobrzepamiętał.
Przytaknęła.Wobecnościmężczyznnieczułasię
komfortowo.Wzasadziesięichobawiała,ale
próbowałatoukryć.Daltonbyłpotężny,jakwszyscy
Kirkowie.Jakoniwszyscymiałteżczarnewłosy,ciemne
oczyizdecydowanerysytwarzy.Nosiłdżinsy,luźną
koszulęitraperskiebuty.Niebyłoponimwidać
rodzinnegobogactwa.
–Comogędlaciebiezrobić?–zapytał.
MerissazerknęłanaMavie.
–Och,pójdęodkurzyćwpokoju–oznajmiłagosposia
zuśmiechemizostawiłaichsamych.
–Groziciniebezpieczeństwo–wypaliłaMerissa.
–Słucham?
–Przepraszam,czasaminiezdążępomyśleć,zanim
cośpowiem–westchnęła,przygryzającwargę.
–Miewamwizje.Mojamatkarównież.Neurologmówi,
żetowzwiązkuzmigrenami,naktórecierpimy,ale
gdybytakbyło,mojeprzepowiedniebysięnie
sprawdzały,prawda?Wkażdymrazieostatniadotyczyła
ciebie.Musiałamjaknajszybciejcitoprzekazać,żebyś