Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cozapewnimilepsząprzyszłość.
Dyrektorkiwnąłgłową.
Słusznie.
***
Gdywróciłamdodomu,żadnegozrodzicówniebyło.Wsumieżadna
nowośćiniczegoinnegosięniespodziewałam.Mielibypotelefonie
dyrektorastaćwproguiżądaćwyjaśnień?Tobylijedniznajbardziej
wyluzowanychrodzicównaświecie.Wielokrotnieopowiadalimi,jak
wmoimwiekupaliliziołoichodzilimniejwięcejtrzyrazywtygodniu
naimprezy,wkońcudorośli.Najpierwzałożylirodzinę,apotem
własnąfirmę,wktórejspędzająwiększośćczasu.
Nastolewkuchniczekałanamnietylkokartkazinformacją,gdzie
ioktórejmamsięstawić.Wow,niewiem,zkimsięspotykamy,ale
tonajlepszarestauracjawMinneapolis.
Poszłamdoswojegopokojuiusiadłamprzedtoaletką.Zdjęłam
okulary,poczymprzetarłamtwarztonikiem.Założyłamsoczewki,
apotemnałożyłamwieczorowymakijaż.Miałamterazczerwoneusta,
wykonturowanepoliczkiorazczarnekreskizdrobinkamisrebra
napowiekach.Rozpuściłamwłosyizrobiłamsobielokówkądelikatne
fale.Założyłamczerwonąsukienkęiczarneszpilki.Chwilę
zastanawiałamsięnadbiżuterią,wkońcuzdecydowałamsięnasrebrny
łańcuszekzwisiorkiemwkształcieserduszkaorazpasującedoniego
kolczyki.Uśmiechnęłamsiędosiebie.Byłamniecozbytoficjalnajak
napodwójnąrandkęwkinie,aleniktniemusiałwiedzieć,żetak
naprawdęwystroiłamsięnakolacjęzmoimirodzicami.Chwyciłam
czarnąkopertówkęipodeszłamdookna.Wdomunaprzeciwko
mieszkaliLewisowie.Wzasadzienanaszymosiedluwszystkiewille
byłytakiesame:białezwielkimitarasowymioknami,basenem
iwymyślnymiżywopłotami.Kiedyśuważałam,żetobeznadziejne,
nobocomożebyćfajnegowpowtarzalności?Alepotemdoszłam
downiosku,żetowsumienawetzabawne,żecoś,cozpozoru
wyglądataksamo,możebyćczymśabsolutniewyjątkowym.
Każdydommiałswojeniepowtarzalnewnętrze.Toonodefiniowało
domowników.Wnaszymdomuwszystkobyłowstonowanych