Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mógłbymwznieść,mająctylkojegopostaćprzedoczami,ogromnie
rozgałęzionerusztowanie,papierowąwieżęBabel,tysiącstronicowy
Bildungsroman,wktórymja,pokornySerenusZeitblom,śledziłbym
zzapartymtchempostępującądemonizacjęnowegoAdriana.Ale
copotem?Nawetjeśli,absurdalnezałożenie,popełniłbymarcydzieło,
któregoniezdołałemstworzyćprzezsześćdziesiątlatpracy,zapytuję
samegosiebie:poco…Dlamojegoostatecznegocelu,dlamojego
głównegozałożenia(przyktórymwszystkiearcydziełaświata
piaskiemklepsydryipuchemdmuchawca)wystarczy,bymnakreślił
wtrzechlinijkachstadialarwalneżyciapsychopaty:brutalnedziecko,
oposępnejtwarzy,którekroinakawałkiowadyizabijakamieniami
śpiewająceptaki;pasjonatgryszklanymikulkamiirzucaniapodkową
nakołek(przypominamsobie,jakstaletraciłpieniądze,kulki,guziki,
apotemrozpaczliwiebrałsięzałbyzdzieciakami);nastolatek
znapadamiepileptycznejfuriiiwybujałymapetytemerotycznym;
kryminalistaskazanyzagwałtirozbój.Sądzę,żejedynym„bliskim”
wcałymtympokręconymetapiejegożyciabyłemja,możedlatego,
żedorastaliśmyponiekądrazem,nasirodzicebylisąsiadami.
Wkażdymrazienigdymnienieuderzyłipatrzyłnamniemniej
podejrzliwieniżnainnych,kimkolwiekbyli.Kilkarazyodwiedziłem
go,pamiętam,wwięzieniu,gdziewdojmującymchłodzierozmównicy
skarżyłsięcałyczas,przeklinającstrasznie,napechawpokerze
iprosiłmnieopieniądze.Niemalpłakałzupokorzenia,żeciągle
zostajebezgrosza,żeniepotrafinawetwjednymrozdaniunatysiąc,
którerozegrał,zgarnąćpieniędzyinnych.Siedziałtamnazielonej
ławce,wrakczłowiekazoczamiczerwonymiodzapaleniaspojówek.
Nie,niejestemwstaniemówićonimrealistycznie.Jakrealistycznie
przedstawićżywąparabolę?Każdychwyt,każdyzwrotlub
automatyzmstylistyczny,którychoćtrochęprzypominaprozę,
przygnębiamnie,napawaobrzydzeniem.Dodamjeszcze,
żepowyjściuzwięzieniazacząłpićiwniespełnarokstoczyłsię
straszliwie.Niemiałpracy,ajedynemiejsca,wktórychmożnagobyło
zpewnościąspotkać,tokilkapodrzędnychknajp,gdziezresztą,jak
sądzę,takżespał.Widywanogo,jaksnujesięodstolikadostolika,
ubranywtenjednoznacznypijackisposób:marynarkanagołeciało,
opadającewkrokuspodnie(zwlokącymisiępochodniku
mankietami),dopraszającsięokufelpiwa.Wielokrotniewidywałem
ponurą,bolesnądlamnie,ajednocześniezabawną,farsę,którą
fundowalimuodczasudoczasustalibywalcy:wołaligodostolika
imówili,żepostawiąmupiwo,jeśliwyciągniedłuższązapałkę