Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jakon,panazdaniem,sięczuje?
Tak,jakwygląda.
Wedługmniewyglądadobrze.
Powinienpaniśćnakonsultacjedookulisty.
Naporucznikadowcipniezadziałał.Był
przyzwyczajony,żeznacznaczęśćspołeczeństwanie
doceniałatego,codlaniejrobili.Niezamierzał
dyskutowaćzlekarzem,postanowiłprzypomnieć
odecyzjach,którezapadływcześniejiznaczniewyżej.
Wiepan,żenależygodziśwypisać?
Mogęspróbowaćpostawićgonanogi,aleniewiem,
jakibędzieskutek.Jeślipogodzinieodwypisu
matuwrócićzkolejnymurazemgłowy,tomożenie
powinienemtegorobić.
Gąskaobruszyłsięteatralnie.
Ależ,doktorze,proszęnieprzesadzać.Oberwał
wystarczającomocno,niktgojużnietknie.
Lekarzzrobiłminędalekąodznamionującejzaufanie
dodziałańorganówbezpieczeństwa.Pewnieuważał,
żewypisywaniepacjentadopierocowybudzonego
ześpiączkitozłypomysł.Zasadniczoporucznikmyślał
podobnie,aleniemiałzwyczajuwchodzićwkompetencje
przełożonych.Wkońcupułkownikuzgodniłtowczoraj
zordynatorem.Lekarztymczasemotworzyłdrzwi
iwszedłdoswojegogabinetu.Gąskasięzawahał.Chyba
skuteczniejszeokażesięzostawieniegowspokojuniż
ciągłezawracaniemudupy.
Tojajużnieprzeszkadzamrzuciłzprogugabinetu.
Aleproszęprzygotowaćwszystkiepapierydowypisu.