Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nakawałkachdarniiwybojachniczympijakopuszczający
opółnocytawernę,brnąłwkierunkuswegokolegi.Matkizcałego
świataporwałybygonaręce,owinęływwatęipomknęłyznimna
wzgórza.
Jegojeleńzajmowałsięwłasnymisprawami,skubiąctrawęna
polaniewrazzkilkomainnymijeleniami.Johannigdyniebyłtak
podniecony.Czemuniepowiedzielimu,żezobaczydziśswojego
przyjaciela?Dotarłdozwierzęcianiezwyklepewnieiszybko
ipozdrowiłkumpla.
–Jaksięmasz.Przyszedłemsięztobązobaczyć.Niepowiedzieli
mi,żetuprzyjdę.Niewiem,czytobiepowiedzieli.
Jeleńnakilkasekundprzestałżućispoglądałnaniegonieufnie.
–Jestemnawakacjach.Tychybateżzrobiłeśsobiewakacjeod
lasu.Czasemczekamnaciebiegodzinami,alechcę,żebyświedział,
żetonieszkodzi–ciągnąłJohan.
Terazkilkainnychjeleniuniosłołby.
–Woliszbyćtuniżwlesie?
Żadnejodpowiedzi.
–Maszwiększeroginiżzwykle.
–Dziśjestbardzociepło.Niejestcizagorącowtymfutrze?
Żadnejodpowiedzi.Johanprzysunąłsiędojelenia,chcącgo
pogłaskać,alemusiałzanurkowaćmiędzypotężnerogi,by
dosięgnąćkosmategoczołazwierzęcia.Pozwalanomunatoprzez
całedwiesekundy.Johanpoczułprzypływmiłości,anastępnie–
cośzupełnieinnego.Jeleńuniósłłeb,unoszącjednocześnieJohana.
Rogigłębokowryłysięwgłowęchłopca.Johanwyszeptał„Kocham
cię”wprostdouchajelenia.Patrzącazkantynygrupazamarła,
kiedyzwierzęuniosłoJohanaponadwysokątrawęiodrzuciłojak
szmacianąlalkęwparzącykolcolist.Kroplekrwizalśniływsłońcu.
Jeleńodszedłdziesięćmetrówodludzkichszczątków,uspokoiłsię
izająłzpowrotemskubaniemtrawy.Johanleżałtwarząwdół,ze
skronispływałomugwałtownieRH+.Ostatniąmyślą,jaką
zapamiętał,nimogarnęłagociemność,było:„Cotakiegozrobiłem,
żemójprzyjacielsięrozgniewał?Czypowinienemdaćmuznać,że
przyjdę?”.