Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
takieporanki,wktórewartosięobudzić.
KarolinaMazurotworzyłaoczyizprzyjemnościąprzeciągnęłasię
wszerokimłóżku.Zaoknemmajowesłońcestałojużwysoko
naniebie,aptakikoncertowały,jakbyuczestniczyływcastingu
doMetropolitanOpera.Miałysporeszansesiędostać.Wrodzony
talent,entuzjazmicodziennećwiczeniatewszystkiepunktyplanu
nasukceszaliczałyodwielutygodni.
Karolinaodgarnęłazczołazmierzwionewłosyiodruchowo
przejechaładłoniąpodrugiejpołowiełóżka.
Patrykznowuniewróciłnanoc.Niedobreprzeczucielekko
ukłułogdzieśwokolicachserca,aleniepozwoliła,bysię
rozpanoszyłonadobre.
Leżałabezruchu,oddychającspokojnie,iprzywoływała
wspomnienia.Bałasiędrgnąć,żebyichniespłoszyć.Wszystkie
wspólnechwilewyświetlałysięwjejgłowiejakulubionyfilm,który
bawiiporusza,choćznamykażdąscenęnapamięć.Patrykbył
fascynującymmężczyzną.Wielekobiettraciłodlaniegogłowęinie
działosiętobezpowodu.Naprawdęumiałdaćswojejdziewczynie
szczęście.
Karolinawiedziałaotymnajlepiej.
Byłwesoły,namiętny,energiczny.Oczywiściewchwilach,
wktórychbył.Bopojawiałosięcorazwięcejnieobecności.Pustych
godzin.Samotnychporanków,zimnychnocyiposiłkówzjadanych
wtowarzystwiekuchennejściany.
Musiałasięztympogodzić.TakiePatrykmiałzajęcieinicnie
możnabyłonatoporadzić.Ktośmusiałpracowaćnautrzymanie
rodziny.
Westchnęła,coniczegoniezmieniłowjejsytuacji.Nie
podnoszącpowiek,znówprzesunęładłoniąpozimnymprześcieradle.
Wydawałojejsię,żejeślisiędobrzepostara,poczujepodpalcami
szorstkiepoliczkiPatryka,jegozawszeciepłeustaiwysokieczoło.
Tęskniłaogromnie.
Wtakichmomentachpowtarzałasobie,żetocenaprawdziwej
miłości.Gdybystworzyłazwykłyzwiązek,wktórymtemperatura