Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
uczućosiągazaledwieletnipoziom,aludzieżyjąbardziejoboksiebie
niżnaprawdęrazem,pewniezłatwościąznosiłabyrozłąkę.
Towszystkojednakniezmieniałofaktu,żebyłojejprzykro.
Słyszała,jakzaoknemptakinadalkoncertują,budząctych
szczęśliwców,którzyprzytymmiłymakompaniamenciemogą
przywitaćdzień,uśmiechnąćsiędokogośbliskiego,odsłonićfiranki,
przeciągnąćrozkosznieiwystawićpoliczkinaciepłepromieniesłońca,
apotemwtulićwczyjeśramiona.
Wszystkozachęcałodopodejmowaniatakichdziałań.Majbył
wtymrokuwyjątkowociepłyiprzyrodareagowałaistnąfeeriąbarw
orazdźwięków.Bzykwitłyjakwsentymentalnychpiosenkach
ifaktyczniepachniałyciepłymdeszczem.
AKarolinawtakieporankitęskniłajeszczemocniej.
Wzięładorękileżącynastoliczkuprzyłóżkutelefon
iprzymknęładrzwi,żebynieobudzićśpiącejwpokojuobokcóreczki.
Patrykodebrałpokilkusygnałach.Byłzachrypnięty,jakbygowyrwała
zgłębokiegosnu.
–Corobisz?–zapytała.
–Zasuwamwpracy–odpowiedział.Zakaszlałlekko,poczym,
jakjejsięwydało,czegośsięnapiłizacząłreagowaćprzytomniej.
–Zasnąłeśnadpapierami?–domyśliłasię.Uśmiechnęłasię
zczułościąnamyśl,żePatrykdrzemiegdzieśpochylonynadstosami
fakturizamówień.Miałaochotęokryćgokocem,poprawićwłosynad
czołemizrobićdobrejkawy.
–Niespałem–wyraźnieskłamał,aletojąwzruszyło.
Przepracowywałsięiniechciałdotegoprzyznać,jakwielu
mężczyzn.–Tylkotrochęmisięfilmurwał–odpowiedziałjuż
całkiemprzebudzony.–Usłyszałaznowuwjegogłosiewesołenuty
ienergię,zaktórągokochała.WewnętrznasiłanieopuszczałaPatryka
nawetoszóstejranopozarwanejnocy.
–Dlaczegoniewróciłeśdodomu?–zapytała.–Mogłeśprzecież
przejrzećtepapierydzisiaj.Pomogłabymci.
–Itakmamjużdużozaległości–odparłszybko.–Wiem,żenie
jestciłatwo,alezrozum,koteczku,pracujędlarodziny.Lenkarośnie
ipotrzebujeróżnychrzeczy.
Karolinanieodezwałasię.Nagleprzyszłojejdogłowy,żePatryk
celowoużyłtegoogólnegosformułowania,botaknaprawdęnie
mapojęcia,czegoaktualniepotrzebajegocórce.Zbytrzadkosięznią
widywał.
Prowadziłrestaurację.Wtymbiznesieniełatwoprzewidzieć