Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Już?–spytaładziewczyna,byprzerwaćkrępującą
ciszę.
–Jeszczechwila–mruknęłaAntoniukowa,podchodząc
dopółki.Sięgnęłapociemnysłoiczek.Odkorkowałago,
palcemrozprowadziłamaźposkaleczeniu,przyłożyła
gazikibandażemowinęłarękęwokółnadgarstka.
–Czytokonieczne?–Klarapatrzyłanaopatrunek
zdezaprobatą.–Plasterniewystarczy?Samapani
powiedziała,żeranajestpowierzchowna.
–Ranatorana,ajamuszęutrzymywaćswójznachorski
styl–odparłakobietażartobliwie.–No.Terazzajmijmy
sięresztą.–Podciągnęładelikatnienogawkispodni
iprzyjrzałasiękolanom.–Totylkopłytkieprzecięcie–
skonstatowała–wystarczyjeprzemyć.Bandażniebędzie
konieczny.–Nasączyłapłynemdoodkażaniarankolejny
gazikidokładnieobmyłaskaleczonemiejsca.Nakoniec
założyłaplaster.–Noipobólu.Aterazmożemiałaby
paniochotęnakubekherbatypotakprzykrymwypadku?
PotakprzykrymwypadkuherbatajakośdoKlarynie
przemawiała.Potrzebowałabyraczejczegoś
mocniejszego,żebyonimzapomnieć.
Zwykledocieraładoszkołykwadransprzeddzwonkiem,
aletegodniaspóźniłasiędopracy.Byłalubianaprzez
MaciejaKomornickiego,dyrektoraplacówki,dobrze
jednakwiedziała,żeniepobłażałspóźnialskimiwtej
kwestiinieczyniłwyjątków.
Nieszukaławięcwymówki,wiedząc,żetoitakstrata
czasu.Naszczęścienigdzieniedostrzegładyrektora.
Szybkimkrokiemprzeszłaprzezkorytarziwbiegła
narozgrzanąidusznąsalęgimnastyczną.Częśćuczniów
siedziałanapodłodze,tworząckółkodyskusyjne,część
zwisałazdrabinek,częśćokupowałaławeczki,zksiążką