Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ZgadzasiępotwierdziłaAntoniukowa.Ibardziej
futrzasty,niżutuczony.Totutejszapowsinoga,czasami
ktośgodokarmi,bouMarciniakowejróżniezpamięcią.
Jakporanaplotkizkumoszkami,topamięćdoskonała,
jaknakarmićkozęipsa,toskleroza.Bryśnaprawdęjest
niegroźny,paniStecowa,niemogęuwierzyć,żepanią
ugryzł.
O,naprawdę?Jestpanipewna,żeto,comam
naręce,tonieśladposzmince?
KobietaniezrażonasarkazmemKlaryujęłazałokieć
iwskupieniuprzyjrzałasięranie.
Hm.Rzeczywiściecapnął.Zrobiławspółczującą
minę.Oczyszczęranęicośprzyłożę.
SwojądrogądrążyłMikołajbardzotodziwne,
żeBryś...Comupanizrobiła?
Jajemu?!zawołałaKlara.Toonnamnieskoczył.
Taksobieskoczył?wtrąciłaAntoniukowa.Możesię
czegośprzestraszył...Niesprowokowałagopani?
IrytacjaKlaryjeszczewzrosła,zarazemjednak
zachciałojejsięśmiać,comogłobyćobjawemzbliżającej
sięhisterii.Wyszarpnęłałokiećispróbowałasięodwrócić,
leczAntoniukowaprzytrzymałazaramię.
Noipocozaraztenerwyrzekłapojednawczo.
Wierzępani.Zwierzakiczasematakują,tonormalne.
Bryśnieatakuje...Mikołajspojrzałnamatkę,gotów
dodalszejdyskusjinadzagadnieniem,ktonakogo
skoczył,onajednakpokręciłagłową,zanimzdążył
dokończyć.
Zmykajdoszkoły,alejuż.Odprowadziławzrokiem
syna,poczymponowniezwróciłasiędoKlary.Atakują.
Jedne,bomajątowgenach,inne,boczująsięczymś
sprowokowane.Nawetprzyjaznypiespotrafichapsnąć