Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Moimzdaniempodjęłapochwilimilczenia
nasumieniumatylesamo,jeśliniemniej,niżinniwtej
szkole.
Amoimzdaniemjesteśsubiektywnawjegoosądzie,
choćniewiemdlaczego.Dlaodmianymogłabyśsię
zachowaćobiektywnie,pannoKlarozauważyła
Lucynka.
Jestemobiektywna.
Zatenswójobiektywizmkiedyśwreszciezapłacisz,
zobaczysz.
Przezchwilęmierzyłysięwzrokiem.Klaraodezwałasię
pierwsza.
Chybawcześniej,niżpanimyśli.Zarazjadędomatki
Mikołajainiespodziewamsięmedalu.Westchnęła
demonstracyjnie,unoszącręce.
Izamiałabyznaleźćczasnarozmowęosynu?
Tadziwaczka?Barankowawzruszyłaramionami.
Sporobędziekosztowałooderwaniesięodwarzenia
tychcud-mikstur.
Niewidzęniczłegowzielarstwie.ZiołaAntoniukowej
nieszkodliwe,podobniejakonasama.
Otak.Szumnymożepotwierdzić.Kabalarka
niedowarzonazaserwowałamumiksturęnaporost
włosów,poktórejmiałbiegunkęprzeztrzydni.
Icowtymdziwnego?pomyślałarozbawionaKlara.
Szumnemubezróżnicy,cowsiebiewlewa:kwas
zogórków,płyndohamulcówczymiksturę
dosmarowaniagłowy.
Zresztą,jestemprzekonana,żezielarstwototylko
przykrywka.WgłosieBarankowejzdawałysiękryćlata
tłumionejzłościigłębokiejurazy.Gdybyktośdoniej
zaszedłizastałsamą,otrzymałbycoświęcejniżtylko