Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
powinienemskorzystaćzestudni.Siostragwizdała
radośnie,znikającwkorytarzuprowadzącymdojej
pokoju.Odsunąłemkrzesłoipodniosłemmiski,aby
odnieśćjedowiadranabrudnenaczynia.Nagle
poczułem,jakbycośchciałowejśćmiwgłowę.
Zachwiałemsięlekko,prawiewypuściłemzrąkbrudne
miski,atocośwwiercałomisięwczaszkęistukało
wrytmbiciaserca.
Zzzóóórrr…
Usiadłemzwrażenianakrześle,odstawiłemmiski
nastół.Złapałemsięzagłowę,oddychałemgłęboko,źle
sięczułem.Cośjednakdostałosiędomojejgłowy.
Zzzóóórrrkaaaeeen…
Izniknęłotaksamonagle,jaksiępojawiło.Pustka
wmyślachpotymzajściubyłaniedozniesienia,jakbym
miałcośpotężnegowzasięguręki,apóźniejjakbynie
byłonic.Wiedziałem,żetocośobiecywało,ale
iostrzegało.Wstałemciężko,szurająckrzesłem,złapałem
sięzabolącągłowę.Dlaczegowiedziałem,cooznaczają
tesłowa?Brzmiałyznajomo…
Bracie!
Usłyszałem,jakGaliborwołamniezzadomu.
Ruszyłemsztywnymkrokiem.Wyszedłemzbudynku
iskierowałemsiętam,gdzieznajdowałasięnasza
studnia.Krzykzaskoczeniaitubalnyśmiechbratatrochę
mnieuspokoiły,alemusiałemmuowszystkim
powiedzieć.Niewiedziałem,cotooznaczało,możecoś
bardzoważnego.WyjrzałemzzaroguiujrzałemGalibora,
którystałwsamychmajtkachioblewałsięlodowatą
wodązestudni.Samopatrzenienatomroziłomikrew