Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
coijakpowinnaśbrać.
–Dziękuję.Ilemamcioddać?
–Dajspokój,nicnietrzeba.–Unosidrugądłoń.–Wczoraj
spotkałocięcośstrasznego.–Urywanagle.
Mamwrażenie,żechciałcośdodać.
–Toprawda–przyznajęsłabo.
Stoimywtymsamymmiejscu.Chciałabymgozaprosićdosiebie,
niebyłwmoimpokojuodtylulat.Zresztąnawetgdysię
przyjaźniliśmy,rzadkomnieodwiedzał.Częściejtojasiedziałam
uniego,wjegopięknymdomupełnymciepłegoświatła,dobrej
muzykiiregałówzksiążkamiwtwardychoprawach.
–Możewejdziesz?–proponuję.–Napijemysięherbaty.
Atmosferamiędzynamisięzagęszcza.Robisięniezręcznie,
duszno.Naszaprzyjaźńprzedlatyskończyłasięnagleidwuznacznie
tużpotym,gdyprzeobraziłasięwdamsko-męskązażyłość,gdy
zrozumieliśmy,żełączynascoświęcejniżtylkowspólnespędzanie
czasu.Żesiebiepragniemy.Wczorajniemiałamczasuotymmyśleć
–byłamwszoku,onchybazresztąteż.Mimożewciążprześladuje
mniewidmopoprzedniegowieczoru,terazstojętuprzednimisię
czerwienię,mającnadzieję,żedziękiopuchliźnietegoniewidać.
Zadziwiające,jakszybkoprzetasowująsięznaczeniaposzczególnych
doświadczeń.
–Niewejdę.
Jegokategorycznaodpowiedźwbijamniewpodłogę.
–Ubierzsię,proszę,ipojedziemynakomisariat.Musiszzłożyć
zeznania–dodaje.
Kiwamgłową.Znowuczujęsięjakwczoraj.Przezchwilęmam
nawetwrażenie,żeniemogęmówić,żegórnawargamipuchnie,choć
toprzecieżniemożliwe.
Gdyniechętniewsuwamnastopybutyprzedlustrem,zauważam,