Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zlumpeksu,wnajtańszychtenisówkachkupionychwchińskimsklepie,
amojamatkastraciłaprawojazdyzaprowadzeniepodwpływem
alkoholu.Tojednakniemiałoznaczenia.Rozumieliśmysię.
Zawiązywałasięmiędzynaminićporozumienia,jakieśprzymierze,
którewydawałosięniezniszczalne,gdybiegaliśmypookolicznych
budowach,bawiącsięwpodchody,albogdygraliśmywSuperMario
najegokomputerzewwielkimchabrowympokojuzbliżonym
rozmiaremdopowierzchnicałegomojegomieszkania.
Zczasemjednakcośsięzmieniło.Arekodwiedzałnascoraz
rzadziej.Naosiemnastkędostałodmatkinoweaudi.Odczasu
doczasuprzywoziłnimdoswojejrodzinnejwillipiękne,długonogie
brunetki.Wkrótcezapomniałomnieubogiejdziewczynie
zsąsiedztwa.Niedorastałamtymślicznotkomdopięt.Miałam
pryszczenapoliczkach,oklapniętewłosy,kilkanadprogramowych
kilogramów.
Dziśwyglądamzupełnieinaczej,aleontegoniewidzi.Odnoszę
nawetwrażenie,żecelowoprzyspieszaswoimczarnymjeepem,gdy
mijamniestojącąnaprzystanku,jakbychciałuciecodprzeszłości.
Odtego,cosięwydarzyłomiędzynami,kiedynaszaprzyjaźń
przerodziłasięwcośgłębszego.Amożejużotymniepamięta.Popija
kawęwswoimekskluzywnymdomutrzystametrówdalej,ajego
matkawciążmieszkanaprzeciwkomnie.Czasemodpowienamoje
„dzieńdobry”.
Gdymijamwysokibiałydomzczarnymkopertowymdachem,
czujęnaplecachciarki.Odchrząkuję,biorękilkagłębszychwdechów,
niemogęjednakprzestaćwpatrywaćsięwduże,ciemnewitryny
naparterze.Białyszyldzróżowymiliteramiwciążwisinaszarym
panelowymogrodzeniu,choćsalonkosmetycznyJustinoddawnajest
zamknięty.Wszyscymieszkańcynaszegoosiedlawiedzą,żejużnigdy
niebędzieotwarty.Ktośpowinienzdjąćtablicę,któraprzezdługi
czasbyłaprzepasanażółtąpolicyjnątaśmą,podobniejakcałe