Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
byłabyzamała.Przymierz,bowydajemisię,żetyjako
jedynasięwniązmieścisz.
Bezwahaniaściągnęłamszlafrok,zostającwsamej
bieliźnie.Wzięłamdorękisukienkę,rozpięłammalutkie
guziczkiukrytenaplecachidelikatniewłożyłamprzez
głowę,wsuwającręcewdopasowanerękawy.Poczułam
przyjemnezimnomateriałustykającegosięzmoim
ciałem.
Idealna!krzyknęłauradowanamama,ajejoczy
rozbłysły.Jestponadczasowa,nikomudogłowynie
przyjdzie,żetasukienkanajpewniejpamiętawojnę!
Prababciamusiaławniejwyglądaćrewelacyjnie,jak
jakaśdama!mówiącto,zrobiłamobrót,adółsukienki
wirowałrazemzemną.Muszętylkoczymś
odświeżyć,bojednakczućodniejstrychem.
Zaciągnęłamsiędelikatnieunoszącymsięodniej
zapachem.
Kilkakropelperfumpowinnowystarczyć.Niestety,ale
nawietrzenieniemamyjużczasu.Idęułożyćwłosy.
Szykujsię,zapółgodzinywychodzimy!
Spojrzałamrazjeszczewtaflęlustrazawieszonego
wsypialni.Głębokazieleńmateriałuidealnie
komponowałasięzmoimijasnymiwłosami.Spojrzałam
mimowolniewkierunkuzdjęciaprababci.Nawłasnym
ślubiesprawiaławrażeniesmutnej,amożetylko
poważnejblondynki…Kurczowotrzymałazarękęmałą,
uśmiechniętądziewczynkę.Byłtomocnyuścisk,jakbysię
bała,żektośmógłbyjejodebraćdziecko,jeślitylkochoć
odrobinępoluzujeswojepalce.Drugąrękęmiałaowiniętą
wokółramieniaswojegomęża,któryposyłałfotografowi
nieśmiałyuśmiech.Przesunęłamwzrokiem
popozostałychślubnychfotografiach,jakbyodruchowo
szukająctej,którejtuniema,aktórapowinna
tuoddawnastaćmojejwłasnej.
Głównamsza,jakcoroku,ściągnęładoŚniadowatłumy