Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
Łomża,1listopada1942roku
DrogędoŁomżypokonaliśmywciszy.Żadneznasnie
odczuwałopotrzebyrozmowy.Szczegółyakcjizostały
omówionepoprzedniegodnia,aobłahostkachmówićnie
wypadało.Pogodziniejazdydojechaliśmydodawnej
SzosyŚniadowskiej.Wzdłużtejdrogi,pojejprawejstronie
biegłaprawiedwukilometroważwirowaalejkaobsadzona
pięknymidrzewami.Pamiętam,jakbytobyłowczoraj,jak
szłamzeStefciąpodrękęwidentycznych,letnich
sukienkachwkwiaty,któremojamamauszyłanam
zjednegokawałkamateriału.Chciałyśmypokazać,jakie
znasjużpoważnedamy,aniemłodetrzpiotki,więc
kroczyłyśmydumnie,komplementującotaczającąnas
naturę.Zanamiszłakawalerka,awśródnichon…
Chłopcyzachowywalisięzkoleijaksmarkacze,
pogwizdywali,popychalisięiobrażalinawzajem.Dopiero
gdydoszłyśmydoławkipodwielkimkasztanem,zaraz
przybudynkuSzkołyMierniczej,trochęspoważnieli
izapytali,czymogąsiędonasdosiąść,alemyzeStefcią
animyślałyśmyichzapraszaćirozsunęłyśmysięjak
najdalejodsiebie,takżebyzająćcałąławkę.Onijednak
niedawalizawygraną…
Drogiepanie,jesteścieniemiłeiniewiem,czy
zabierzemywaszpowrotemdodomu.Wnaszymwozie
ławkajestrówniemała,jaktatutajzauważyłchłopak,
którylatatemuskradłmojeserce.
Zpozoruwyglądałnaobrażonego,jednakznałam