Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ukochanybyłpodłączonyplątaninąkabelków,ale
pochwilidźwiękizamilkłyiwsaliponowniezapadłacisza.
PrzetarłaAdamowispoconeczoło.Byłochłodneico
chwilępokrywałosiękropelkamirówniechłodnegopotu.
Nienadążałazezwilżaniemjegokochanych,coraz
bardziejspierzchniętychust.Jużodkilkudniniejadłani
niepiłniczego,jedyniekroplówkiutrzymywałygoprzy
życiu,jednaknawetoneniebyływstaniegouleczyć.
Przedłużałytylkojegoagonię,aledałabywszystko,żeby
byłtuzniąjaknajdłużej,nawetjeśliniebyłprzyniej
duchem.Pocałowałajegoskroń,delikatniepogłaskała
poresztkachwłosów,jakiepozostały
mupowyniszczającejchemii.Anidrgnął.Znowu
pogrążyłasięwswoichmyślach.
Byłaznimbardzoszczęśliwa.Jaksięwkrótceokazało,
przedrozpoczęciempierwszegorokuprzydzielonojej
pokójwakademikuznajdującymsięotrzyprzecznice
odjegodomu.Adamcodziennieprzychodziłponiąprzed
zajęciami,bokujejradościznaleźlisiętakżewtejsamej
studenckiejgrupie.Bylinierozłączni.Zawszerazem,
wszędzierazem…Itakprzetrwalizgodnieprzezcztery
lata.wkońcunadszedłtenwyrok…
Tobyłojakgromzjasnegonieba.Nie,jakarmagedon.
Adaśtrenowałkoszykówkę,byłwdrużynieakademickiej,
aponieważzbliżałysięmiędzyuczelnianerozgrywki,
wtymczasietrenowałprawiecodziennie.Czułsięcoraz
bardziejzmęczony,bolałygoplecy,aleskładałtonakarb
przetrenowania.Dopierokiedynajegonogachpojawiły
sięsiniaki,którepowstawałybezurazów,októrych
bypamiętał,adotegojeszczewybroczyny,wreszcie
wtedydałsięjejnamówićiposzedłdolekarza,aten