Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ipodająnamtęniezbędnąwiedzęjaknadłoni.Takbyło
iznią.Dałaradę!
Jednakkilkaprzypadkówutkwiłojejwpamięciinawet
kiedyjużpopowrociedoswegoniepokaźnego
apartamentudługostałapodprysznicemwoczekiwaniu,
ażstrugiwodyzmyjązniejtencałodziennystres,nadal
przedoczamimiałaprzesuwającesięjakwkalejdoskopie
obrazyzminionegodnia.Niemogłanaprzykładprzestać
myślećostaruszce,doktórejjąwezwanoiktóra
praktyczniejużnieżyła.Zastałająsiedzącąwfotelu.
Miaławustacholbrzymikęsrogalazmakiem.Szeroko
otwarteoczyzdawałysiępatrzećwprostnaHankę,
dotegomalowałosięwnichbezdennezdziwienie.Obok,
nastoliczku,stałkubekzzimnąjużherbatą.Dostarszej
panipogotowiewezwałsyn,któryprzyszedłrankiem
odwiedzićmatkę.Hankaniemogłasięnadziwić,czemu
niezrobiłnicażdoprzyjazdupogotowia,czemunawetnie
spróbowałusunąćzjejusttegorogala,udrożnićjejdróg
oddechowych.Poszybkiejoceniestanustaruszkipodjęła
sięjednakczynnościreanimacyjnych,chybabardziejdla
stojącegooboksynaniżwnadziei,żetocokolwiekda.
Usunęłanajpierwolbrzymikawałpieczywazuststarszej
kobiety,cowcalenieokazałosiętakieproste,dotego
jeszczemusiaławyjąćobieprotezy,którychwpierwszej
chwiliniemogłaruszyć.Niestety,seniorkinieudałosię
uratować,aHankadługojeszczepotemniebyławstanie
zjeśćżadnegopieczywazmakiem.
Innyprzypadek–gdywrazzpielęgniarzem,wezwani
przezsąsiadówdostarejkamienicywjednym
zbiedniejszychrejonówmiasta,weszliprzezwyważone
przezpolicjantówdrzwi,zastalitamleżącewprzedpokoju