Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zdecydowanienielubianymmiejscu.Tymczasem
nadworzezapanowałaprzecudnajesień.Drzewajuż
zaczynałypowolizmieniaćbarwy,alelatojeszczenie
odpuściło.Zauważyłatodopiero,kiedytamtegodnia
zuczuciemniewyobrażalnejulgipunktogodzinie
szesnastejopuściłastacjępogotowiaratunkowego.Kujej
zaskoczeniuzostałabardzociepłopożegnanaprzez
pracowników.Boludziebylimiliigdybyniecharakter
pracy,jakitrzebatambyłowykonywać,znienawidzony
przezniącałąduszą,niemiałabynicprzeciwkotemu,
żebypracowaćwtakimzespole.Alecóż,zdecydowanie
niebyłojejtopisane.Lubiłaludzi,chętnieśpieszyła
imzpomocą,alepracawpogotowiubyładlaniejtak
niewyobrażalnymstresem,żemiałatylkonadzieję,
iżwięcejniezostaniedoniejzmuszona.Kiedywięc
wreszcieprzekroczyłaprógstacjiiwyszłanaulicę,gdy
owiałojąciepłewrześniowepowietrze,ałagodne
promieniesłońcamiłopopieściłytwarz,naszła
jąnatychmiastmyśl,żejeśliniewyrwiesięztegomiasta
choćnamoment,choćnaparędni,jeśliniezresetujesię
potychtrudnychchwilach,tozpewnościąniezdoła
dożyćnastępnegoranka.
Nieśpieszyłasiędodomu,bonibydokogomiałaby
wracać?Skręciławprzeciwnąstronęiskierowałasię
naulicęprowadzącąwprostdodworcaautobusowego.
Niewiedziałajeszcze,dokądpowinnapojechać,alekiedy
przekroczyłaprógpoczekalni,olśniłoją.Pojedzie
doMiędzygórza,astamtądudasiędoschroniskaMaria
ŚnieżnaznajdującegosięnagórzeIglicznej,tam
zpewnościązaznaspokoju.Skądtakipomysł?
Początkowoniemiałapojęcia,alepochwiliodniosła