Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Osprawachpouczających.Taklekarzprzesunąłrękąpowłosach.Wystarczy
ujrzećczłowiekatakchorego,byzrozumiećwszystko.Itonietylkowsensiemedycznym.
Lekarzspojrzyipozostajemusiętylkozastanowić,nakiedytrzebabędzieprzygotowaćakt
zejścia.Nie:czy?...tylko:nakiedy?Wtedyznowuzaczynasięmyśleć,żety,żeja,żemy,my
lekarzeitakzwanenaszeposłannictwo,itakzwanezwycięstwonadchorobączy,jaktam
rzec,śmiercią,wartejestwkońcu...otstrzepnąłpalcami.Tylewłaśniedodałdo
gestusłabyuśmiech.Przewidywania,starania,recepty...Bzdury,mójdrogi.Bzduryinic
ponadto.
Odwróciłsięodoknaipodszedłdoszafkiznarzędziami,przyglądałsię,jakbłyszczą
wsłońcu,bywkońcu,odnalazłszybłądwsymetriiichułożenia,poprawićgouważnie.Stefan
milczałnasłuchująckrokówBerga,któryznówkrzątałsiępowolinadsufitem.
TakobniżyłgłosGrossmeierkażdanadziejananic.Widzisięfakt,mało,wie
sofakcie.Jeszczegoniema,alejużjest.
CzytypowiedziałStefanmówiszterazoMarku?
Nie.Raczejniezastanowiłsięlekarzłagodnie.NietylkooMarku.
Powiedzmy:takżeoMarku.
Steinwidoczniejużsięobudził,bousłyszeliszybkiekrokizbiegająceposchodach
wzdłużścianynaskosinibytodziarskogwizdanąmelodię.Izaraztrzaśnięciedrzwiw
dyżurce.Stefanpowstał:
Jakimprawem?
Chciałeśpołożyłmulekarzdłońnabarkuchciałeśzapytaćoprawo?
Wyszedłnieodwracającnawetgłowy.
Stefanistotnieniezetknąłsięjeszczenigdyzczłowiekiemtakchorym,bymógłod
razuiodpierwszegospojrzeniaujrzećjakwsłowachGrossmeierafakt,któryjużsię
zdarzył,choćjeszczenienastąpił.Oczywistaranni,widzianinazbombardowanymdworcu,
naulicyZielonejinapolitechnicewtrzydziestymdziewiątymrokuczynadziedzińcupoczty
iuniwersytetuwdwalatapóźniej,małomieliwspólnegozżyciem.Alegrozatamtychdni,
grozaprzewidzianainawetobowiązkowaczyli:bomby,armaty,kulepozwalałana
odstępstwaodobowiązkuwiarywżycie,jeślipoprostuniezmuszaładonich.Miałoto
jednaksweracje.Takżeitradycje.Działysięczasy,wktórychmiastowedługtejlubinnej
myśli,wiaryczynadzieipowinnobyłobezwzględunawielkośćowychracjigodzićsię
zezniszczeniem.Ześmierciąmurów,obrazówibibliotek.Przedewszystkimludzi.Awięc
każdemumożnabyłoprzeznaczyćpodobnylos.Czylizachowywałsięwtymwszystkim
znanyjużładilogika.Nietrudnosiębyłozdobyćnarezygnacjęwobecoczywistegofaktu:
powinnosięginąć,bowymagategotoato.Koniec.
Alepóźniej?ipotem?osetkikilometrówzafrontem?Podobnalogikaprzestawała
obowiązywać,boznikłazoczusamaaparaturazniszczenia.Należałowracaćdologiki
dawnej,dotej,któranieprzewidujekońcaprzedjegostaniemsię.Należałozuporem
zachowywaćnieinnypunktwidzenia.Wbrewpamiętnemudobrzedniowi,wktórymStefan
poznałGrossmeiera,wbrewaresztowaniuojca,kontrybucjom,aresztowaniukilkusetczy
kilkutysięcyludzi.WięctakżewbrewwzięciuMarkainaprzekóraluzjomlekarza.Marek
wróci.Jeśliniezatydzień,tozadwa,najdalejtrzylubcztery.
Opierającsięznowu,nibydodrzemki,plecamiościanę,zboczyłswymzwyczajemna
marginescałejsprawy:zbrojnywmocwyobraźniorganizowałodbicieMarkanietylko:
wszystkichwięźniówmiasta,krajumałoEuropyorganizowałwolnośćinowy,jasny
porządekświata.
Zachwilęprzesączyłsięprzezścianęgłoszegarazdyżurki:dziewiąta.WeszłaLenai
wchodzącprostowsłońceuśmiechnęłasiębardzopięknie.Nimzdążyłazdjąćpłaszcz,Berg
wprowadziłpierwszegopacjentamłodądziewczynęzezwichniętymprzedramieniem.
7