Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niegniewajsiępowiedziałaletowszystkonicnieznaczy.Słowa,słowa,
słowa...
Co?!krzyknąłStefan.
Grossmeierodpowiedziałdobrodusznymuśmiechem,podałmuszklankę.Drugą
podsunąłSteinowi.Samzacząłpićzrosyjska,drobnymiłyczkami,jakwodę.
ObajzaperzyłsięSteinichlusnąłjednymłykiem.Obajniemacieracji.Ja...
janiepowiemjużanisłowa.Alezobaczycie,zobaczycie.Przyszłośćwykaże,ktoznasumie
myśleć.Przyszłośćifakty!Właśnie:fakty!
Wódkabyłamocna,naspirytusie,iszładogłówostrymwirem.Kolejnaszklanka
wytrąciłarozmowęznaturalnegobiegu.Zaczęlimówićwszyscytrzej,każdysobie,każdy
przeciwkażdemu,rwącsobienawzajemzdania,lekceważąccudzeiwłasnesłowa
wysypywanejakzworka,bezładuiskładu.Zaczęłosięgubić,ktoprzeciwkomuidlaczego
szłocorazbardziej,złykunałyk,kuwzajemnejzgodzie,serdecznościiporozumieniu,a
działałtuprzedewszystkimStein,corazradośniejszyiweselszy,obiecująccorazbliższy
koniecwojny,wieszczącszybkąwolnośćinadchodzącywrazzniąokreswielkieji
powszechnejprosperity.
Takwołał.Prosperity!Wielkapowojennaprosperity!
Odrzuciłwkątpustąbutelkę,wyciągnąłspodstołudrugąuderzyłdłoniąwdno,
korekwyskoczył,samogonzapieniłsięwszyjcejakszampan.Nicgonieobchodziło,że
Grossmeier,posłyszawszysłowonprosperity”,zerwałsięnanogiizacząłcośmamrotaćz
kpinączyteżgniewem.Steinatylkorozśmieszyłtenwidok:
wysokichudzielecwworkowatymubraniuwymachiwałnadichgłowamiogryzkiem
kiełbasyniczymdyrygentpijanejorkiestry.Przyktórymśtakciespadłymuznosaokulary.
Schylającsięponiezatoczyłsię,usiadłnapodłodze,mrugałzezdumieniempowiekami.
Stefanzacząłsięśmiać,aSteinodzyskałwreszciewątek:
Dzieci...dziecijesteściepowtarzał.Jakdzieci.Pijanedzieciwemgle.
Grossmeierodnalazłokulary.Rozbawiłagowłasnasłabość.Dźwigałsięnanogi
niezbornieiniezdarnie,jakdzieckowłaśnie.ObajzeStefanemchichotalicienkimigłosami.
Steinatouraziło.
Bocowywiecie?jąkałiplątałsięwgniewie.Co?Noco?Jak...jak
niemowlęta.
Niemowlęta?chichotałStefan.
Niemowlaki?chichotałGrossmeier.
Steinhuknąłpięściąwstół.
Jakdzieci!krzyknął.
Tamciumilklizezdumieniem.Onzaśchwyciłsięszklankijakdeskiratunku,znów
chlusnąłwgardło.
Jedentylkoczłowiekwierzekłznabożnymszacunkiemiwiarą.Jeden
człowiekwiewszystko.Wiecie,kto?
Kto?
Kolski,EmanuelKolski,ojciecmojejLeny,staryKolski.
BaszepnąłGrossmeier.
ZnacieEmanuelaKolskiego?pytałzpychąStein.Nieznacie.Ajagoznam.
Tojestfacet,wielkifacet.ProstozCityalbozWallStreet!Tak!znówuderzyłwstół.
Tojestczłowiekamerykański,zamerykańskiejtragediiiwielkości.Nasamejwalucie,
mimochodem,lekkąrączką,jednegodniapotrafizarobićdziesiątkitysięcy.
Prosperity?zaśmiałsięStefan.Jużdzisiaj?
Atak!Awłaśnie!Znaciego?Nieznacie.Ajagoznamiwiem,żenicgoto
wszystko,cowytujedenzdrugimpieprzycie,nieobchodzi.Pesymizm?Pasywizm?
12