Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Możemyiśćdomojejzałogi?zwróciłsiędoMaćka.
Jasne.Wytypujepanjakąśosobę,zktórąTomek
będziemógłjeszczedziśporozmawiać?
Mógłbymkogośzaproponować?wtrąciłem.
Popatrzylinamniezaskoczeni.panią,któramnie
tuprzyprowadziła.Zamieniliśmykilkazdańkłamałem.
Wydajesięsympatyczna.Niewiedziałem,czytaka
jest,alechoćbymmiałsięmęczyćzniąpogodzinach,
chciałemtego.
Wsumietomógłbym
zmęczyć
,pomyślałem.
Tojednazlepszychpracownic.Podrapałsię
pobrodzie,zmierzyłmniezgórynadół.
Zaraz,oncoś
doniejma?,
zastanawiałemsię.Teżoniej
pomyślałem
.
Uśmiechnąłemsiętriumfalnie
.Mamcię.
Jużminieuciekniesz,kwiatuszku.
Zatemchodźmyzaproponowałmójszef,poczym
poszliprzodem.
Jaklot?zapytałMaciek.
Okej,alejestempadnięty.CiWłosi…onitomają
temperament.Agłowędopicia!Pokiwałemswojąz
rozbawieniem.
Wyszliśmynakorytarz,amójwzrokodrazupowędrował
wkierunkuślicznejbrunetki.Schowałasięwswoim
boksie.Czekałemzniecierpliwością,sięzniego
wyłoni.Długoniemusiałemczekać.Jaktylkojejszef
zacząłprzemawiać,ujrzałemją,lekkozaskoczonąmoim
spojrzeniem.Trwałotojednaktylkochwilę,bozwyczajnie
mniezlała.
Graszniedostępną?Podejmujęwyzwanie,
pomyślałem.
Proszępaństwa,proszęouwagę.Przedstawiamwam