Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WpierwszejchwiliHertzpoczułdokładnieto,nacoliczył:
słodko-gorzkismakzemsty,jakiśrodzajbolesnejbłogości,
którazalałajegozranionąduszę.Zpoczuciem,
żesprawiedliwościstałosięzadość,oddałklucz
spłoszonejpaniLehmanniwróciłdoSommerfeld,
bywieczoremuraczyćsięwsamotnościkilkoma
butelkamipiwakupionymiwbrowarzeSachtleben.Tej
nocywyjątkowoniemiałkoszmarów,choćprzecieżspał
wmieszkaniu,gdzienieustannienawiedzałygoponure
wspomnieniaoojcu.
Jednakprzebudzenieprzyniosłowątpliwości.Rudileżał
wzmiętejpościeli,nieumiejącnapawaćsięchwilą
spokojuilenistwa,spiętyisfrustrowanytaksamo,jak
gdybyprzebywałwkoszarach.Dopieropokilku
sekundachudałomusięrozprostowaćskurczonedobólu
ramiona.
Stanąłprzedlustrem,bysięogolić.
Iocóżcichodzi?zagadnąłodbicieswojej
podpuchniętejtwarzy.ŻeKesslerbędzienieszczęśliwy,
żeuroniłezkęzaswojąpannązblondwarkoczami?Mógł
przecieżzachowaćsięjakmężczyzna,wziąćwgarść
karabin,odbębnićszkoleniewojskowe…Niemusiałbysię
ukrywać,niktbygoniezamknąłwobozie.Tobyłjego
wybór.Takczynie?
Tak,toprawda.LeczRudiwiedziałlepiejniżktokolwiek
inny,żePeternietylkoniezasłużyłnakaręobozu,wręcz
przeciwnie:zeswojądobrocią,uczciwościąiprawością
zasługiwałnawszystko,conajlepsze.Jedyne,czegoHertz
niemógłmuwybaczyć,tofakt,żeporadziłsobiesam,nie
potrzebowałjegopomocy,wzgardziłprzyjaźnią,zataił
swojeplanyizwyczajnie,bezsłowa,zniknął.Rudolfbył
jednakjeszczezamłodyizamałowiedziałożyciu,
bypojąć,żewłaśnietakieranygojąsięnajtrudniejiżenic