Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prośbyigroźby.Ponieważcałymidniamiprzebywałem
pozadomem,amusiałemcośjeść,zaczęłytopnieć
zasobymojejskarbonki.Mogłembraćjedzeniezdomu,
alezbytwielkąprzyjemnośćsprawiałomijedzenie
wrestauracjiczyschroniskuzawłasnepieniądze.
Gdyskarbonkabyłajużbardzolekka,znalazłeminny
sposóbzdobywaniaśrodków.Chodziłemdoparku
iwkręgielnipodawałemkuleorazustawiałemkręgle.
Czasemnakortachpodawałempiłki.Pewnegorazu,tuż
popowrocierodziców,włosystanęłymidębanagłowie.
Zobaczyłemojcawtowarzystwiekilkupanówwchwili,
gdyprzechodziliobokkortów.Zobaczyłczyniezobaczył?
Natychmiastzrezygnowałemzdalszegopodawania
iustąpiłemmiejscajednemuzlicznieoczekujących
chłopców.Odchodząc,jakzazwyczaj,rozdałemczęść
pieniędzy,zatrzymałemsobiejedyniepięćzłotych.
Powlokłemsiędodomu.Ojciecmiałjakąśniewyraźną
minę.Poprzywitaniukazałmiprzyjśćdosiebieiusiąść
naprzeciw.Zaczęłosiękazanie.Wolałbymdostać
najgorszecięgi,niżsłuchaćtychwzniosłych,mądrych,
noiniecoprzydługichkazań.
Dlaczegośtozrobił?Czywiesz,żetakim
postępowaniemprzynosiszmiwstyd?Pomyśl,gdysam
graszwtenisazsiostrami,japłacęzapodawaniepiłek
tymsamymchłopcom,którymtydzisiajodebrałeś
zarobek.
Próbowałemoponować,alenanicsiętoniezdało.Ojcu
zależało,bymnieodbierałpieniędzypotrzebującym.Nie
nadługostarczyłomujednaksrogości,bowkrótcewjego
głosienieczućbyłoanigroźby,anitychszorstkichtonów,
jakiesłyszałemnapoczątku.Niepamiętam,wjakisposób
znalazłemsięuniegonakolanach.
Prosiłem,abyopowiedziałcośosobie,oswojej
młodości.Opowiadałdługoiciekawie:oPodolu,ojego
bezkresnychstepachtonącychwzieleni,ociągnącychsię
milamizłotychłanachzbóż.Wgłosiejegosłychaćbyło
smutekitęsknotętakbezkresną,jakjegokrajrodzinny.
Opowiadał,żegdyprzyjeżdżałnawakacjedodomu,
tozabyleprzewinieniejednegozbraciwszyscymusieli